wtorek, 26 czerwca 2012

Depresyjna karpatka na sposób holenderski


Oto cos, co mozna zrobic w czasie porownywalnym do zrobienia budyniu, ciekawe smakowo, dla wybitnie leniwych, jak niespodziewani goscie zadzwonia, ze sa w drodze... dodatkowo niedrogie w sumie
Skoncza sie stresy, ze karpatka nie wyrosnie odpowiednio ksztaltnie, wiec spodziewana depresja ci minie.

bierzemy: krem do karpatki, pare paczek prostokatnych (to wazne) krakersow, gotowa polewe czekoladowa np w opakowaniu prozniowym do wrzucenia do wrzatku czy inna podobnie latwa w przygotowaniu
krem robimy tak jak na przepisie na opakowaniu
blache wykladamy jedna warstwa krakersow, rowno przy sobie, na to krem do karpatki, na to nastepna warstwe krakersow, na wierzch polewe czekoladowa, posypujemy ewentualnie dowolna posypka (kolorowa, czekoladowa, czy inna cholera) i voila!
kroimy, obzeramy sie i chwalimy zrodlo, skad wzielismy tak banalnie prosty przepis.

środa, 6 czerwca 2012

Uczmy dzieci, nie fizyki

Ostatnio mialem okazje przeczytac ciekawy artykul w gazecie pod takim wlasnie tytulem. Zaciekawila mnie koncepcja uczenia dzieci nie dobranych pod wzgledem wiekowym, a pod wzgledem poziomu wiedzy w danej dziedzinie, podzialy bylyby na grupy zainteresowan. Oczywiscie nasuwa sie tu wiele problemow - skad wziac odpowiednia kadre, skoro cale pokolenia zostaly wyksztalcone w obecnym systemie, z nauczycielami wlacznie, jednak jak tak troche pomyslec - to daloby sie przeprowadzic, spojrzmy chociazby na nauke jezyka - sa grupy podzielone bardziej ze wzgledu na zasob wiedzy i umiejetnosci, niz na wiek (mowie o pozaszkolnych kursach i doksztaltach) Mysle, ze wlasnie to jest naturalny sposob nauki. Ilez to talentow zmarnowalo sie w szkole, bo musieli nudzic sie i zniechecac na lekcjach, na ktorych inni z trudem przyswajali (badz nie) wielokrotnie powtarzane wiadomosci, takie, ktore te zdolniachy juz dawno pojely i chcialy wiedziec wiecej... Od razu slysze oponowanie malkontentow - samych nauczonych w dotychczasowym systemie, ze brak nauczycieli, specjalistow, ludzi z pasja... Powoli dokonuja sie zmiany w naszej oswiacie, ale skoro jest internet, moga byc przeciez epodreczniki dostepne online, wyklady, eksperymenty, dyskusje za posrednictwem netu... Tylko problem z baza komputerowa, z tego co wiem wykorzystywana bardzo nieefektywnie.
Przeciez dzieci ucza sie same, z radoscia, byle tylko to bylo przez zabawe. Jesliby dobrze sie czuly, wiedzialy, ze bedzie ciekawie - kto powstrzymalby je przed radosnym udawaniem sie do szkoly ( rany, jak to sielankowo i idealistycznie zabrzmialo, brrr:)
Dotychczasowy system nauki powstal ze dwa wieki temu aby zlikwidowac analfabetyzm i przygotowac robotnikow do pracy. Teraz wyzwania staja przed czlowiekiem zupelnie innego rodzaju - nie chodzi o wykucie slabo dostepnych wiadomosci i wtedy jest sie niby czlowiekiem oswieconym, wyksztalconym, ale o wlasciwe przefiltrowanie nadmiaru informacji, bodzcow, smiecia wszelkiego rodzaju i umiejetnosc wyszukania w tym calym chlamie tego, co bedzie przydatne, praktyczne, dajace zysk, chociazby materialny. Jak wtedy mogloby wygladac spoleczenstwo? Wizjonerzy maja wyobraznie, ktora byc moze umialaby opisac nowa sytuacje i przewidziec zjawiska z tym zwiazane, byc moze taka rewolucja moglaby byc naszym wkladem w historie ludzkosci... takie tam sny o potedze, skoro nie potrafimy jako nacja myslec i dzialac efektywnie zbiorowo -  moze nasze zdolnosci do jednorazowych akcji i poswiecenie sie w ramach rewolucji zaowocuja know-how w tej dziedzinie wiedzy - w sumie nie wymagajacej niewyobrazalnych nakladow na surowce, inwestycje, baze materialna.... Ja, naiwny jak pijane dziecko we mgle, wierze skrycie w potege rozumu ludzkiego, ostatnio cos niewiele dajacego o sobie znac w zyciu publicznym swiata.