niedziela, 30 marca 2014

Nazwy, imiona, skojarzenia


Lubie no name'y - cos bez logo producenta, bez idiotycznych napisow na koszulce typu: 'Nie lubie napisow na koszulkach', bez logo na kazdym duperelu, paseczku od zamka blyskawicznego, kazdym lewym napiersniku i prawym poldupku w spodniach. Czasem nie da sie tego usunac, ale jak sie da - to usuwam. Nie placa mi za darmowa reklame produktu, ktory kupilem, to dlaczego mam niby go reklamowac? I tak zaplacilem kupe siana za cos, czego koszt produkcji nie przekracza zwykle 10% ceny.



Podoba mi sie za to, co niektorzy potrafia zrobic z nazwami, nazwiskami, imionami.

Taki Leśmian na przyklad, w oryginale nazywal sie podobno Lessmann, leciutko zmiekczyl dwie gloski i juz wyszlo miekko, przytulnie, niesmialo, zupelnie nie jak gestapowskie: oberleutnant Lessmann.
My kiedys zmiekczylismy imie cory na Magduszek, bo byla jako niemowlak podobna do duszka Kacperka.



W rodzinie mam tez Tytusa i teraz o jego dziewczynie mawiamy, ze ma sklonnosci do Tycia (kiedys byl maly, tyci,  teraz to nieaktualne).

Sa nazwy kojarzace sie automatycznie z jakimis cechami, jakies mercedesy (notabene imie zenskie), rolls-royce'y, volkswageny sa synonimami wygody, luksusu lub popularnosci, tak funkcjonuje ten swiat i nie ma co za bardzo z tym zrobic.

A popatrzcie, co Rosjanie zrobili z nazwy GAZ - dodali -elle i z topornego, powaznego GAZika wyszla zgrabna i powabna GAZellka.

W narzedziach tez tak jest, ze nazwa firmy funkcjonuje jako nazwa typu narzedzia - oczywistym jest, ze Karcher to myjka cisnieniowa, Bosh to najczesciej wiertarka, Philips w anglosaskiej czesci swiata to wkretak krzyzakowy itp.

Firmy potrafia zaplacic duze pieniadze za wykupienie praw do nazwy, nawet takie chinskie potrafily wykupic nazwe Junak, ktora wszystkim motocyklistom kojarzyla sie z solidnym, mocnym motocyklem produkowanym w Polsce dawnymi czasy, teraz Junak jest chinski i, o dziwo, z opinii wiem, ze motocykl obecny na rynku pod ta nazwa ma podobne cechy. Chinszczyna kojarzy sie wiekszosci Europejczykow z tandeta, taniocha, slabizna, a przeciez wiekszosc produkcji materialnej pochodzi wlasnie stamtad, i to nawet cos z logiem polskich firm najczesciej jest przez te firmy sprowadzane i opatrywane znakiem firmowym na dowod jakosci i solidnosci produktu.

Jak wazne sa skojarzenia podam na innym przykladzie, kiedys jako mlody obiecujacy bylem na szkoleniu rezerw kierowniczych i na kursie wystepowal pan, ktory omawial zjawiska rynkowe, miedzy innymi typy produktow.

Chociaz to bylo ponad 10 lat temu i od tego czasu przeszedlem kilkadziesiat innych szkolen, zapamietalem do dzisiaj, ze sa 4 glowne typy produktow: gwiazda, dojna krowa, trudne dziecko i wsciekly pies.


Gwiazda to produkt olsniewajacy, na ktorym da sie zarobic krocie, ale krotkotrwaly, taka np. kostka Rubika, byly czasy, ze kazdy to mial, probowal, byl mistrzem, ukladal w 3 s itd, ale po pewnym czasie wszystko sie skonczylo. Produkt przynosil ogromny zysk, ale sie skonczyl.


Inny typ produktu to dojna krowa - porzadny, ustabilizowany na rynku produkt, na ktorym firma zarabia i przy odpowiedniej strategii moze ja ten produkt utrzymywac przez lata, nie dajac zbankrutowac po wieki.


Wsciekly pies to produkt, z ktorym mozna zrobic tylko to, co ze wscieklym psem - jak najszybciej zabic, i to im szybciej tym lepiej, bo wtedy przyniesie jak najmniej strat. Podejrzewam, ze takim wscieklym psem dla firm paliwowych sa, pojawiajace sie gdzieniegdzie, efektywne, tanie w produkcji i eksploatacji samochody elektryczne. Zapewne spore pieniadze sa przeznaczane na to, aby nie ujrzaly swiatla dziennego, probuje sie niby robic Priusy, samochody takie, owakie, ale zwykle gdziestam ta benzyna jest ciagle potrzebna. Wynalezienie i wyprodukowanie takiego samochodu spowodowaloby spore perturbacje na rynkach swiatowych - mnostwo ludzi straciloby prace, zalamalyby sie niektore dzialy gospodarki i waluty, kraje niektore stracilyby na znaczeniu, swiat wywrocilby sie do gory nogami.



No i trudne dzieci - z niego wyrasta kazdy inny produkt, trzeba w nie inwestowac, bez gwarancji na to, ze zmieni sie w przyszlosci w gwiazde, badz dojna krowe, na ktorych firma stanie na nogi, najczesciej niestety produkt taki zmienia sie we wscieklego psa.


Cztery krotkie porownania pozostaly w pamieci na zawsze, pozwalajac w pewnym przyblizeniu zrozumiec zjawiska rynkowe.

Czyz nie o to chodzi w szkoleniach? I samym procesie nauczania?

niedziela, 2 marca 2014

Badanie o lekkim zabarwieniu

   I nakazal pan (pracodawca) - a wezmiesz karte kredytowa sluzbowa i udasz sie do przybytku Asklepiosa, czy Eskulapa, a wezmiesz tam i oddasz plyny twoje  i beda one zbadane i powiedza nam ony, azaliz mozesz ty nam dalej dutki przynosic po swiecie jezdzac i dobra nowine armatorom gloszac, ze ich maszyny zdrowe sa, alboli nie.
   Coz bylo robic, zebralem swe zwloki do worka i pobieglem.
   Miedzy wszystkimi moimi badaniami wyznaczonemi przez jasnie najwazniejszego pana dochtora bylo udanie sie do gabinetu oftalmologicznego i odbycie badania dna oka.
    Niefrasobliwie wszedlszy napotkalem tam pania doktor o milej dla oka i ucha powierzchownosci, w wieku jak najbardziej odpowiednim, nacechowana dyskretna wonia dobrych perfum, subtelnym, jak sie pozniej w rozmowie okazalo, poczuciem humoru i ogolnie pozytywnym dla wszelkich zmyslow odbiorem.
Otoz wzmiankowana atrakcyjna ze wszech miar pani doktor kazala usiasc w wyznaczonym krzeselku, nalozyc jakies takie ustrojstwo w ksztalcie okularopodobnym, sama usiadla bardzo blisko, przyblizyla swoja twarz na odleglosc jakies 4-5 cm od mojej twarzy, (zrobilo mi sie dziwnie, goraco i jakos tak milo, krowki przeszly mi po plecach, bo mrowek sie brzydze) popatrzyla przeciagle i gleboko w oczy, najpierw w jedno, potem w drugie, i, niesamowicie zmyslowym glosem, niskim i obiecujaco chrapliwym powiedziala:
- O!!!!!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
zrobila sie panu jakas ranka na rogowce lewego oka, przepisze panu masc...