czwartek, 29 września 2016

Niezwykłe przypadki InterRisk - InterRisk - tłumaczy się: ryzyko rozłożone MIĘDZY ubezpieczonym a ubezpieczycielem

Przypadek sprawił, że muszę ubezpieczać dom, wymogi kredytu, te sprawy.
Przypadek sprawił, że ubezpieczyłem dom w InterRisk, sprawny agent, dobra cena, przypadkowa decyzja, że może być.
Przypadek sprawił, że w czasie burzy spalił się dość drogi komputer syna.
Przypadek również sprawił, że wystąpiliśmy o odszkodowanie, przecież mogliśmy odpuścić, nie po to się płaci ubezpieczenie, żeby potem wnosić o odszkodowanie, prawda?
To co się działo potem, analizując fakty, nasuwa wniosek, że działo sie to nieprzypadkowo.
  1. Nieprzypadkowo likwidatorzy zmieniali sie średnio co dwa tygodnie (prawdopodobnie firma obca)
  2. Nieprzypadkowo nie dało się normalnie dodzwonić do likwidatora, gdyż ten, który prowadzi moją sprawę:
    • wyszedł z pokoju,
    • ma urlop,
    • jest nieobecny, 
    • to już kto inny
    i uzyskać jakąkolwiek informację, czy koszt wymaganej wyceny serwisu komputerowego będzie dodany do kwoty odszkodowania
  3.  Nieprzypadkowo wypłata części odszkodowania, opisana arbitralnie jako 'bezsporna kwota odszkodowania' opiewa na mniej więcej połowę wartości szkody - w końcu mieć a nie mieć wycenione blisko 5 tysięcy przez miesiąc to jest różnica, zwłaszcza pomnożone przez zapewne kilkuset takich klientów dziennie, kupa szmalu! - i przychodzi po ponad dwóch miesiącach od zgłoszenia szkody, nie po ustawowym jednym.
  4. Nieprzypadkowo ubezpieczyciel nie reaguje nawet na pytania i ponaglenia w miarę zaprzyjaźnionego agenta ubezpieczeniowego - w końcu sam agent przyznaje, że już pula przeprosin mu się wyczerpała i po prostu brak mu słów.
  5. Nieprzypadkowo, na złożoną reklamacje w formie mailowej, odpowiada po ustawowym miesiącu kierownik działu odszkodowań, że uznano moją reklamacje, lecz nadal nie w pełnej wysokości wyceny niezależnego serwisu.
  6. Nieprzypadkowo wysyłam mailowo codziennie (sic!) ponaglenia, żeby dostać odpowiedź, prawdopodobnie, gdybym ich nie wysyłał, żadna odpowiedź na reklamację by nie nadeszła.
  7. Nieprzypadkowo po moim w końcu dodzwonieniu się do likwidatora, on orzeka o tym, że pozostałą część (nie wiadomo jaką) odszkodowania wypłacą po przedstawieniu rachunku za kupno i złożenie równoważnego komputera, a następnie przez następny miesiąc nic się nie dzieje. Co ma wypłacenie i tak opóźnionej reszty odszkodowania do mojego zakupu? Przecież mogę pieniądze z odszkodowania przepić albo przetrwonić w lupanarze, nie muszę za to odkupić tej samej rzeczy!
  8. Nieprzypadkowo po uznaniu mojej reklamacji wypłaca się nie pełną, a w sumie około 3/4 kwoty wyceny serwisu (po ponad 2 miesiącach, 9 września) wraz z adnotacją, że jak się chce założyć sprawę w sądzie, to należy w niej pozwać instytucję taką a taką, w miejscu swego zamieszkania. Ewidentnie chodzi tu o zmęczenie przeciwnika, w końcu oni robią takich spraw kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset dziennie, a człowiekowi się przydarza zdarzenie losowe może kilka, może kilkanaście razy w życiu i po prostu nie ma wprawy.
  9. Nieprzypadkowo mija już prawie 3 miesiące, a ja nadal nie mam kwoty pełnego odszkodowania na koncie.
  10. Nieprzypadkowo otrzymuję mailową zapowiedź listu poleconego, w którym firma przedstawi swoje stanowisko, ale nie ma kopii tego stanowiska w mailu. Wygląda to na ewidentną grę na zwłokę.
  11. Nieprzypadkowo wysyłam nawet kilka razy dziennie mailowo ponaglenia, na które otrzymuję elektroniczną, automatyczną odpowiedź, że wszystkie moje maile są przekazywane likwidatorowi.
  12.  Nieprzypadkowo zapowiadam, że będę się domagał nie odsetek ustawowych, a tych, które płacę bankowi za korzystanie z limitu debetowego
  13. Nieprzypadkowo zamierzam też wycenić czasowo moje starania o to, co mi się wg ustawy należy i pomnożyć je przez moją stawkę godzinową pracy, gdyż bodajże od 8 września br. weszło prawo, że sąd uwzględnia jako dowód nie tylko papierowe kopie listów poleconych, ale także elektroniczne kopie korespondencji między stronami (http://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/309069917-Nowelizacja-KPC-informatyka-wchodzi-do-sadow-cywilnych.html)
Ludzie, wydaje mi się, że ubezpieczyciel to instytucja, której płacimy za to, żeby w razie losowego zdarzenia odzyskać pełną kwotę za szkodę, nie połowę, nie 3/4 po pierwszej reklamacji, a całość, i to w miarę w skończonym czasie.

Szkoda została zgłoszona 2 lipca, w tej chwili mamy koniec września, czyli minęło ćwierć roku, a status sprawy nadal jest niewyjaśniony, stanowi to niewątpliwą reklamę firmy InterRisk. Strach pomyśleć, co by było, gdyby mi się dom spalił. Przez 3 miesiące musiałbym czekać na jakąś część kwoty wycenionej przez niezależną, niezwiązaną z ubezpieczycielem instytucję i żyć pod mostem?

Gdyby ktoś inny miał jakieś pierepałki z ubezpieczycielami, to informuję, że Rzecznik Finansowy przyjmuje skargi i wspiera telefonicznie, za darmo
https://rf.gov.pl/skargi/dyzury-telefoniczne
 
Nie polecam tego ubezpieczyciela, jeżeli chcecie zachować zdrowie psychiczne i dużo czasu, nie ubezpieczajcie się tam!

PS. Tekst napisany tylko ku przestrodze i dla oszczędzenia nieprzyjemności innym!