Przypadek sprawił, że muszę ubezpieczać dom, wymogi kredytu, te sprawy.
Przypadek sprawił, że ubezpieczyłem dom w InterRisk, sprawny agent, dobra cena, przypadkowa decyzja, że może być.
Przypadek sprawił, że w czasie burzy spalił się dość drogi komputer syna.
Przypadek również sprawił, że wystąpiliśmy o odszkodowanie, przecież mogliśmy odpuścić, nie po to się płaci ubezpieczenie, żeby potem wnosić o odszkodowanie, prawda?
To co się działo potem, analizując fakty, nasuwa wniosek, że działo sie to nieprzypadkowo.
Ludzie, wydaje mi się, że ubezpieczyciel to instytucja, której płacimy za to, żeby w razie losowego zdarzenia odzyskać pełną kwotę za szkodę, nie połowę, nie 3/4 po pierwszej reklamacji, a całość, i to w miarę w skończonym czasie.Przypadek sprawił, że ubezpieczyłem dom w InterRisk, sprawny agent, dobra cena, przypadkowa decyzja, że może być.
Przypadek sprawił, że w czasie burzy spalił się dość drogi komputer syna.
Przypadek również sprawił, że wystąpiliśmy o odszkodowanie, przecież mogliśmy odpuścić, nie po to się płaci ubezpieczenie, żeby potem wnosić o odszkodowanie, prawda?
To co się działo potem, analizując fakty, nasuwa wniosek, że działo sie to nieprzypadkowo.
- Nieprzypadkowo likwidatorzy zmieniali sie średnio co dwa tygodnie (prawdopodobnie firma obca)
- Nieprzypadkowo nie dało się normalnie dodzwonić do likwidatora, gdyż ten, który prowadzi moją sprawę:
- wyszedł z pokoju,
- ma urlop,
- jest nieobecny,
- to już kto inny
- Nieprzypadkowo wypłata części odszkodowania, opisana arbitralnie jako 'bezsporna kwota odszkodowania' opiewa na mniej więcej połowę wartości szkody - w końcu mieć a nie mieć wycenione blisko 5 tysięcy przez miesiąc to jest różnica, zwłaszcza pomnożone przez zapewne kilkuset takich klientów dziennie, kupa szmalu! - i przychodzi po ponad dwóch miesiącach od zgłoszenia szkody, nie po ustawowym jednym.
- Nieprzypadkowo ubezpieczyciel nie reaguje nawet na pytania i ponaglenia w miarę zaprzyjaźnionego agenta ubezpieczeniowego - w końcu sam agent przyznaje, że już pula przeprosin mu się wyczerpała i po prostu brak mu słów.
- Nieprzypadkowo, na złożoną reklamacje w formie mailowej, odpowiada po ustawowym miesiącu kierownik działu odszkodowań, że uznano moją reklamacje, lecz nadal nie w pełnej wysokości wyceny niezależnego serwisu.
- Nieprzypadkowo wysyłam mailowo codziennie (sic!) ponaglenia, żeby dostać odpowiedź, prawdopodobnie, gdybym ich nie wysyłał, żadna odpowiedź na reklamację by nie nadeszła.
- Nieprzypadkowo po moim w końcu dodzwonieniu się do likwidatora, on orzeka o tym, że pozostałą część (nie wiadomo jaką) odszkodowania wypłacą po przedstawieniu rachunku za kupno i złożenie równoważnego komputera, a następnie przez następny miesiąc nic się nie dzieje. Co ma wypłacenie i tak opóźnionej reszty odszkodowania do mojego zakupu? Przecież mogę pieniądze z odszkodowania przepić albo przetrwonić w lupanarze, nie muszę za to odkupić tej samej rzeczy!
- Nieprzypadkowo po uznaniu mojej reklamacji wypłaca się nie pełną, a w sumie około 3/4 kwoty wyceny serwisu (po ponad 2 miesiącach, 9 września) wraz z adnotacją, że jak się chce założyć sprawę w sądzie, to należy w niej pozwać instytucję taką a taką, w miejscu swego zamieszkania. Ewidentnie chodzi tu o zmęczenie przeciwnika, w końcu oni robią takich spraw kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset dziennie, a człowiekowi się przydarza zdarzenie losowe może kilka, może kilkanaście razy w życiu i po prostu nie ma wprawy.
- Nieprzypadkowo mija już prawie 3 miesiące, a ja nadal nie mam kwoty pełnego odszkodowania na koncie.
- Nieprzypadkowo otrzymuję mailową zapowiedź listu poleconego, w którym firma przedstawi swoje stanowisko, ale nie ma kopii tego stanowiska w mailu. Wygląda to na ewidentną grę na zwłokę.
- Nieprzypadkowo wysyłam nawet kilka razy dziennie mailowo ponaglenia, na które otrzymuję elektroniczną, automatyczną odpowiedź, że wszystkie moje maile są przekazywane likwidatorowi.
- Nieprzypadkowo zapowiadam, że będę się domagał nie odsetek ustawowych, a tych, które płacę bankowi za korzystanie z limitu debetowego
- Nieprzypadkowo zamierzam też wycenić czasowo moje starania o to, co mi się wg ustawy należy i pomnożyć je przez moją stawkę godzinową pracy, gdyż bodajże od 8 września br. weszło prawo, że sąd uwzględnia jako dowód nie tylko papierowe kopie listów poleconych, ale także elektroniczne kopie korespondencji między stronami (http://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/309069917-Nowelizacja-KPC-informatyka-wchodzi-do-sadow-cywilnych.html)
Szkoda została zgłoszona 2 lipca, w tej chwili mamy koniec września, czyli minęło ćwierć roku, a status sprawy nadal jest niewyjaśniony, stanowi to niewątpliwą reklamę firmy InterRisk. Strach pomyśleć, co by było, gdyby mi się dom spalił. Przez 3 miesiące musiałbym czekać na jakąś część kwoty wycenionej przez niezależną, niezwiązaną z ubezpieczycielem instytucję i żyć pod mostem?
Gdyby ktoś inny miał jakieś pierepałki z ubezpieczycielami, to informuję, że Rzecznik Finansowy przyjmuje skargi i wspiera telefonicznie, za darmo
https://rf.gov.pl/skargi/dyzury-telefoniczne
Nie polecam tego ubezpieczyciela, jeżeli chcecie zachować zdrowie psychiczne i dużo czasu, nie ubezpieczajcie się tam!
PS. Tekst napisany tylko ku przestrodze i dla oszczędzenia nieprzyjemności innym!