Jeśli jesteś osobą wrażliwą, delikatną, kruchą psychicznie - nie czytaj dalej. Bo to tekst, gdzie bałwan z wybujałym ego kosi bez litości mieczem, stojąc po kostki we krwi niewinnych dzieciątek.
Tak, jestem poprawiaczem, małym, knującym ludzikiem, który chce przejść do historii i być zaproszony na taki, nie przymierzając, Blog Forum Gdańsk, i żeby mu przygotowali koszulkę z nadrukiem: ten gość kiedyś poprawil Seg (jej nie ma co poprawiać, ona pisze poprawnie [wiadomość z ostatniej chwili: udało się! udało się!]), zawistnym, ciasnym, drobnomiasteczkowym bucem, niewyżytym nauczycielem polskiego z podstawówki, niewyluzowanym upierdliwcem, który nie ma nic innego do powiedzenia, jak tylko wytknąć nieistotne dla całego przekazu literówki. O niczym innym nie marzę!
Blogerze! Robisz w słowie, jest to twoje narzędzie, warsztat, to jest oceniane przez czytelników, różnych czytelników, zarówno profesorów, jak i niedoszłych maturzystów. Weź włóż odrobinę wysiłku w sprawdzenie tego, co napisałeś! Jeśli masz wątpliwości - zasiegnij języka, jeśli ci ktoś w komencie zwróci uwagę, że masz błąd - popraw go, a koment skasuj i sprawa zalatwiona.
Wyobraźmy sobie piekną, malowniczą drogę, gładką, z widokami po bokach, niespecjalnie zatłoczoną, na tyle prostą, że można rozejrzeć się, popodziwiać piękno tego świata. Bez zarzutu technicznie, sama przyjemność nią jechać. I nagle garb, dziura, wybój, koło pogięte, powietrze schodzi, kapcia trza zmieniać, śruby nie chcą się odkręcić, trzeba pożyczać podnośnik machając do innych, koło wymienione, jedziemy dalej. Co zapamiętamy z tej drogi? Widoki? Miłą atmosferę? Doznania? Nie! Zapamiętamy, że jakaś cholerna dziura spowodowała opóźnienie w podróży!
Albo: jemy doskonałą smakowo potrawę, wyrafinowaną, ładnie podaną, nie trzeba było się narobić, długo naczekać, płacić (bo to kolacyjka slużbowa) i nagle zgrzyt, piasek, szkliwo, łamiemy kawalek zęba. Jakie wrażenie zapamiętamy z tego posiłku? To ostatnie!
Czytuję blogi, nawet sporo. Bywa, że myśl przednia, refleksje wspaniałe, wrażenie: sam bym tego nie ujął lepiej, warto zapamietać, a tu nagle - zgrzyt - babol, źle odmieniony wyraz, nie ten przypadek, 'nie' napisane osobno zamiast razem, bo literówkę da się jakoś strawić, braki w przecinkach jeszcze takiego zgrzytu nie staniowią. Uwaguję. Poprawiam beznamiętnie, bez żadnych złych intencji, chcę, aby następny czytelnik już tego zgrzytu nie zaznał, żeby świat był lepszy, poprawny, doskonalszy. I o ile poprawiam bez uczuć, to to, co po tym następuje, już uczucia pewne budzi.
Jest wiele reakcji, od spodziewanej - poprawienia, podziękowania, badź żartobliwego: - a niech zostanie, dla potomności - do wyzwania od hejterów, że złośliwie, że sie wywyższam, że nie mam nic innego do powiedzenia, poza poprawianiem nieustannym, że musiałem wstać lewą nogą, żebym wyluzował itd itp.
Nie muszę chyba wspominać, że nie ma czego szukać u kogoś, komu wybujałe ego każe traktować beznamiętne pokazanie tego, że zrobił błąd (jak śmie mnie poprawiać! a kto mu dał prawo!) jak zamach na jego istotę, jego wykształcenie, jego refleksje, jego życie całe.
To wlaśnie reakcje obrażonego autora pokazują, jakim czlowiekiem jest - czy kimś z dystansem, który potrafi po męsku (sorka, jestem meską szowinistyczną knurzycą) przyjać słuszną uwagę (jak nie mam racji lub nie jestem pewien - nie zabieram głosu) na klatę, zapamiętać i nie błądzić więcej, czy kimś, kto ma z tym jakiś problem. Jak ma - pożegnamy się, mało to frustratów chodzi po świecie, może nawet utalentowanych, może interesujących, ale kto z nimi ma ochotę wejść w bliższe relacje, choćby tylko intelektualne? Bo ja nie!
Blogerze, pomyśl o tym, że twój brat, syn, córka (sprawdzić, czy nie ksiądz) może przeczytać twój blog, zapamietać zbitek niepoprawnych słów, użyć tego w pracy maturalnej np. i dostać ocenę niżej! Chyba nie chcesz mieć zmarnowanej kariery jego na sumieniu, bo nie dostanie się na wymarzone studia, nie znajdzie upatrzonej pracy, będzie sie błąkał o chlebie i wodzie, żebrząc pod mostem.
Są też ciekawostki, kiedyś, na zwrócenie uwagi, ze MI nie stawia sie na początku zdania, a tylko po czasownikach i partykułach, dostałem odpowiedź, że specjalnie ten ktoś tak robi, bo strasznie denerwuje go odwrotny błąd - używanie 'mnie' po czasownikach właśnie. No, zagwozdka dla mego prostego umysłu... z tego powodu, że denerwuje inny błąd - robi się drugi... Nobotak!
Swoją drogą zastanawia fakt, że w tekście piętnującym błędy innych, po zwróceniu uwagi na błąd autora notki - ten bagatelizuje go, twierdzi, że to takie niewinne przekręcenie, jego własny błąd go nie razi, bo to jego sposób wyrażania myśli jest dobry, a grzmi na innych! To na pewno ta tradycja chrześcijańska, zawsze jest to powiedzonko o źdźble w oku innych i belce w swoim. Autorze! - nie 'polonizuj' ze mną, skoro wiem, że mam rację!
Nie mówię tu o licentia poetica, jak segrittowe 'podrurze', czy: 'oborze!', jeśli wyłapię w charakterze bloga, że to świadomy środek - nie uwaguję, jak jestem niepewny - pytam, choć czasem link do kontaktu z autorem mi nie działa, o wiele lepiej, jeśli email autora jest jawny, do przepisania.
Blogerze! Czytelnik poświęca twemu tekstowi swój czas, chce uczty, doznań, a jak tu odczuwać przyjemność w arii z jedną fałszywą nutą albo obcując z arcydziełem z rozmazanym fragmentem obrazu? Co innego specjalna deformacja rzeczywistości, przemyślana, w koncepcji dzieła od początku. Morznaby oczywisće pisadź nie poprawnie, specyalnje, ale czyrz to nieobraca ówagi Czytelnika ot meritóm sprawy?
Dupa tam. A tak naprawdę wkurza mnie, że jak komuś wytknąć błąd, to ten zamiast się do tego przyznać, przyswoić, poprawić, nigdy więcej tego nie robić, próbuje dorobić do tego ideologię i zastosować marną socjotechnikę pt. 'A ty masz krzywą gębę i nie będę cię słuchał'.
W tym ostrym tekście zostały specjalnie popełnione błędy, specjalnie dla takich poprawiaczy jak ja. Do dzieła!
Mimo wszystko życzliwy światu zgryźliwy zrzęda
Tak, jestem poprawiaczem, małym, knującym ludzikiem, który chce przejść do historii i być zaproszony na taki, nie przymierzając, Blog Forum Gdańsk, i żeby mu przygotowali koszulkę z nadrukiem: ten gość kiedyś poprawil Seg (jej nie ma co poprawiać, ona pisze poprawnie [wiadomość z ostatniej chwili: udało się! udało się!]), zawistnym, ciasnym, drobnomiasteczkowym bucem, niewyżytym nauczycielem polskiego z podstawówki, niewyluzowanym upierdliwcem, który nie ma nic innego do powiedzenia, jak tylko wytknąć nieistotne dla całego przekazu literówki. O niczym innym nie marzę!
Blogerze! Robisz w słowie, jest to twoje narzędzie, warsztat, to jest oceniane przez czytelników, różnych czytelników, zarówno profesorów, jak i niedoszłych maturzystów. Weź włóż odrobinę wysiłku w sprawdzenie tego, co napisałeś! Jeśli masz wątpliwości - zasiegnij języka, jeśli ci ktoś w komencie zwróci uwagę, że masz błąd - popraw go, a koment skasuj i sprawa zalatwiona.
Wyobraźmy sobie piekną, malowniczą drogę, gładką, z widokami po bokach, niespecjalnie zatłoczoną, na tyle prostą, że można rozejrzeć się, popodziwiać piękno tego świata. Bez zarzutu technicznie, sama przyjemność nią jechać. I nagle garb, dziura, wybój, koło pogięte, powietrze schodzi, kapcia trza zmieniać, śruby nie chcą się odkręcić, trzeba pożyczać podnośnik machając do innych, koło wymienione, jedziemy dalej. Co zapamiętamy z tej drogi? Widoki? Miłą atmosferę? Doznania? Nie! Zapamiętamy, że jakaś cholerna dziura spowodowała opóźnienie w podróży!
Albo: jemy doskonałą smakowo potrawę, wyrafinowaną, ładnie podaną, nie trzeba było się narobić, długo naczekać, płacić (bo to kolacyjka slużbowa) i nagle zgrzyt, piasek, szkliwo, łamiemy kawalek zęba. Jakie wrażenie zapamiętamy z tego posiłku? To ostatnie!
Czytuję blogi, nawet sporo. Bywa, że myśl przednia, refleksje wspaniałe, wrażenie: sam bym tego nie ujął lepiej, warto zapamietać, a tu nagle - zgrzyt - babol, źle odmieniony wyraz, nie ten przypadek, 'nie' napisane osobno zamiast razem, bo literówkę da się jakoś strawić, braki w przecinkach jeszcze takiego zgrzytu nie staniowią. Uwaguję. Poprawiam beznamiętnie, bez żadnych złych intencji, chcę, aby następny czytelnik już tego zgrzytu nie zaznał, żeby świat był lepszy, poprawny, doskonalszy. I o ile poprawiam bez uczuć, to to, co po tym następuje, już uczucia pewne budzi.
Jest wiele reakcji, od spodziewanej - poprawienia, podziękowania, badź żartobliwego: - a niech zostanie, dla potomności - do wyzwania od hejterów, że złośliwie, że sie wywyższam, że nie mam nic innego do powiedzenia, poza poprawianiem nieustannym, że musiałem wstać lewą nogą, żebym wyluzował itd itp.
Nie muszę chyba wspominać, że nie ma czego szukać u kogoś, komu wybujałe ego każe traktować beznamiętne pokazanie tego, że zrobił błąd (jak śmie mnie poprawiać! a kto mu dał prawo!) jak zamach na jego istotę, jego wykształcenie, jego refleksje, jego życie całe.
To wlaśnie reakcje obrażonego autora pokazują, jakim czlowiekiem jest - czy kimś z dystansem, który potrafi po męsku (sorka, jestem meską szowinistyczną knurzycą) przyjać słuszną uwagę (jak nie mam racji lub nie jestem pewien - nie zabieram głosu) na klatę, zapamiętać i nie błądzić więcej, czy kimś, kto ma z tym jakiś problem. Jak ma - pożegnamy się, mało to frustratów chodzi po świecie, może nawet utalentowanych, może interesujących, ale kto z nimi ma ochotę wejść w bliższe relacje, choćby tylko intelektualne? Bo ja nie!
Blogerze, pomyśl o tym, że twój brat, syn, córka (sprawdzić, czy nie ksiądz) może przeczytać twój blog, zapamietać zbitek niepoprawnych słów, użyć tego w pracy maturalnej np. i dostać ocenę niżej! Chyba nie chcesz mieć zmarnowanej kariery jego na sumieniu, bo nie dostanie się na wymarzone studia, nie znajdzie upatrzonej pracy, będzie sie błąkał o chlebie i wodzie, żebrząc pod mostem.
Są też ciekawostki, kiedyś, na zwrócenie uwagi, ze MI nie stawia sie na początku zdania, a tylko po czasownikach i partykułach, dostałem odpowiedź, że specjalnie ten ktoś tak robi, bo strasznie denerwuje go odwrotny błąd - używanie 'mnie' po czasownikach właśnie. No, zagwozdka dla mego prostego umysłu... z tego powodu, że denerwuje inny błąd - robi się drugi... Nobotak!
Swoją drogą zastanawia fakt, że w tekście piętnującym błędy innych, po zwróceniu uwagi na błąd autora notki - ten bagatelizuje go, twierdzi, że to takie niewinne przekręcenie, jego własny błąd go nie razi, bo to jego sposób wyrażania myśli jest dobry, a grzmi na innych! To na pewno ta tradycja chrześcijańska, zawsze jest to powiedzonko o źdźble w oku innych i belce w swoim. Autorze! - nie 'polonizuj' ze mną, skoro wiem, że mam rację!
Nie mówię tu o licentia poetica, jak segrittowe 'podrurze', czy: 'oborze!', jeśli wyłapię w charakterze bloga, że to świadomy środek - nie uwaguję, jak jestem niepewny - pytam, choć czasem link do kontaktu z autorem mi nie działa, o wiele lepiej, jeśli email autora jest jawny, do przepisania.
Blogerze! Czytelnik poświęca twemu tekstowi swój czas, chce uczty, doznań, a jak tu odczuwać przyjemność w arii z jedną fałszywą nutą albo obcując z arcydziełem z rozmazanym fragmentem obrazu? Co innego specjalna deformacja rzeczywistości, przemyślana, w koncepcji dzieła od początku. Morznaby oczywisće pisadź nie poprawnie, specyalnje, ale czyrz to nieobraca ówagi Czytelnika ot meritóm sprawy?
Dupa tam. A tak naprawdę wkurza mnie, że jak komuś wytknąć błąd, to ten zamiast się do tego przyznać, przyswoić, poprawić, nigdy więcej tego nie robić, próbuje dorobić do tego ideologię i zastosować marną socjotechnikę pt. 'A ty masz krzywą gębę i nie będę cię słuchał'.
W tym ostrym tekście zostały specjalnie popełnione błędy, specjalnie dla takich poprawiaczy jak ja. Do dzieła!
Mimo wszystko życzliwy światu zgryźliwy zrzęda
powinienes wytlumaczyc w notce "o mnie" dlaczego nie uzywasz polskich znaków !nie kazdy wie
OdpowiedzUsuńslusznie! nie uzywam polskich znakow, bo znajomym za granica z inna strona kodowa, lub bez polskiej klawiatury na kompach sluzbowych krzaczki wychodza, co jest bardziej upierdliwe w czytaniu niz brak polskich znakow dla rodzimego czytelnika.
OdpowiedzUsuńTekst bardzo słaby, nudny, i nawet nie wyjustowany. Gdzie akapity? I te usprawiedliwienie na samym końcu! Daleko do Miodka.
OdpowiedzUsuńPierwszy poprawiacz slusznie zauwazyl brak akapitow. I nawet porownal do Miodka! Byc moze niezbyt pochlebne to bylo porownanie, ale jednak samo znalezienie sie w takiej randze porownan bardzo mi schlebia. :) Nie porownal do rynsztoka, do marginesu, do buraka, ale do samego Miodka! Oooo jaaaaa! (cytat z Vinci)
OdpowiedzUsuńOsmielam sie jednakze zauwazyc dyskretnie, ze pisze sie TO usprawiedliwienie.
Jakiś naciągany ten tekst. Do tego autor sam sobie schlebia.
OdpowiedzUsuńNormalnie tragedia;)
zgadza sie co do joty, ale znajdz bledy!
OdpowiedzUsuńNie jestem poprawiaczem, ale kropke na koncu bym postawila. Nazwy wlasne takie jak Zgryzliwy Zrzenda piszemy z duzych liter.
Usuńzrzęda nie przez en, a przez ę !
Usuńpoza tym, to nie byla nazwa wlasna, a epitet
Usuńno i nie z duzych liter, a wielka litera, bo to rusycyzm.
UsuńŻartujesz, przez "ę"? Toż, to polski znak;)
UsuńUpieram się jednak przy nazwie własnej, tak odebrałam w kontekście tekstu.
Moja pani od języka ojczystego uczyła, że z dużych liter, a ja jej wieżę. Głęboko...
I już nie odpowiadaj na mój komentarz, bo będzie wyglądało jak historia GG;) Podejrzanie znaczy się.
To przestan 'wieżyć' tej pani od polskiego, bo cie oszukiwała. Lubie podejrzane historie.
UsuńPani Toja Oszołomska wprowadziła mnie w naprawdę oszałamiający stan przez te swoje śmieszne komentarze, w których mnoży się od błędów. Pani od polskiego miała nieznaczny wpływ na rozwój lewej półkuli mózgowej, ewidentnie..
UsuńSam pisuje bez polskich znakow, co jest skutkiem kilkuletniej pracy na platformach tych polskich znakow nie obslugujacych. Na blogach staram sie jednak poslich znakow uzywac. Bywam tez poprawiaczem, jesli mi sie chce i jesli widze, ze tekst ma wartosc, a piszacy nie jest pokemonem - stara sie ale nie wychodzi mu...
OdpowiedzUsuńLubie, kiedy ludzie poprawiaja bledy na moim blogu - znaczy to, ze mnie tez nie maja za pokemona, tekst uznali za na tyle wartosciowy, zeby go poprawic, czytali z zainteresowaniem... Poprawiactwa dla poprawiactwa tylko nie lubie.
A w ogole, to z negatywnych komentarzy wiecej wynika niz z prostego "super" czy "fajne". Czlowiek uczy sie bowiem cale zycie.
Jesli mialby w tym tekscie wskazac cos, co tworzy dysonans -
"(...) jak tu odczuwac przyjemnosc w arii z jedna falszywa nuta, albo z arcydzielem z rozmazanym fragmentem obrazu. " a powinno być "(...) w arcydziele (...)"
Pozdrawiam
Hm, mozna odczuwac przyjemnosc obcujac z arcydzielem, to mialem na mysli, skrot myslowy, moze byc? Juz poprawiam. Dzieki za uwage. Jak bede mial duuuuuuuzo wolnego czasu, to popoprawiam, te polskie znaki.
OdpowiedzUsuńpoprawilem, ale czas potrzebny na poprawienie byl wiekszy niz na samo napisanie tego, co akurat lezalo na sercu. To nieekonomiczne. Trudno, jak sie komus nie podoba bez polskich, to niech nie czyta.
Usuńhttp://wyborcza.pl/1,75475,13434268,Badz_dumny_z_ogonka.html
UsuńAle jesteś wariat, muszę Cie dołączyć u siebie:-)
OdpowiedzUsuńtrudno swietnie
UsuńNie martw się, przecież nikt nie będzie czytał.;-))))
Usuńuff, ulzylo mi
UsuńRzeczywiście dużo narzekań. ; ) Wyłapałam jeden błąd, ale to nie brak polskich znaków. ; ) ,,moze ineresujacych"
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, jeśli masz ochotę zajrzeć
kuznicamysli.wordpress.com
Pozdrawiam
i życze jak najmniejszej ilości byków. ; )
Truthka
literowka, dzieki, juz poprawiam, ale to nie ten ukryty..
OdpowiedzUsuńNie czytałem wnikliwie, ale jakoś nie pasuje mi "zagwostka". Chyba zdecydowanie lepiej wyglądałaby "zagwozdka".
OdpowiedzUsuńBardzo wnikliwie, pewien chcacy zachowac anonimowosc KK zauwazyl, ze zagwostka pisze sie 'zagwozdka' Nagroda na razie przypada jemu w udziale, jak wymysle, to przysle poczta.
OdpowiedzUsuń"Poprawiam beznamiętnie, bez żadnych złych intencji, chcę, aby następny czytelnik już tego zgrzytu nie zaznał, żeby świat był lepszy, poprawny, doskonalszy".
OdpowiedzUsuńPrzed "chcę" dałabym średnik albo kropkę i od "chcę" rozpoczęłabym nowe zdanie.
Rzeczywiscie. Tak tez mozna. Ale ja zostawie jak jest. To nie jest blad.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie, tak tez mozna, ale ja zostawie jak jest, to nie jest blad.
:)
Zaprawdę powiadam Ci, mądrze (po)prawisz!
OdpowiedzUsuńPewna bardzo wnikliwa, niekoniecznie chcaca zachowac anonimowosc moja corka, zauwazyla, ze w zdaniu: Czytelnik poświęca twemu tekstowi swój czas, chce uczty, doznań, a jak tu odczuwać przyjemność w arii z jedną fałszywą nutą, albo obcując z arcydziełem z rozmazanym fragmentem obrazu? - niepotrzebnie postawilem przecinek przed albo, poniewaz nie jest to wtracenie, ani powtorzenie kolejnego 'albo', przecinek nie powinien sie tam znalezc. Moja krew!
OdpowiedzUsuńPisz po polsku! Jest różnica czy zrobisz komuś "łaskę", czy "laskę" (prof. Bralczyk).
OdpowiedzUsuńI nie odpowiadaj słowami: "Nie jestem gejem, mogę komuś jedynie łaskę zrobić". Chodzi o uogólnienie, a nie o jednostkowy przypadek.
Leniem jesteś - na skróty, na przełaj idziesz, ot co. Barokową składnię zamień na maraton po polskich znakach. Piękne są meandry polskich liter...
Aha. W końcu znalazłam (z dedykacją dla takich jak ty dewastatorów pisowni polskiej):
http://www.youtube.com/watch?v=T2iISWltdzc
o, wlasnie znalazlem, samo mi przelazlo do spamu, ten powyzszy koment. Od razu odpowiadam - to nie ja go tam wrzucilem.
UsuńJak sa watpliwosci czy laska czy łaska - polskich czcionek uzywam.
A co do chadzania na skroty i na przelaj - to bardzo efektywna taktyka, minimum energii - maksimum efektu.
Nigdy nie twierdzilem, ze nie jestem leniem. Lenistwo motorem postepu w cywilizacji!
Pewna laskawa komentatorka anonimowa podeslala, ino gdzies to zniklo (od razu mowie, ze to nie ja skasowalem)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=T2iISWltdzc
Ja też nie skasowałam. Miałam nadzieję, że utwór da ci do myślenia, ale... nie, jednak nie. Łaskawa, jeśli już. "Laskawa" brzmi idiotycznie. Czuję lekką idiosynkrazję... uciekam więc w krainę pięknych, nosowych ogonków i rodzimych krzaczków graficznych.
OdpowiedzUsuńNa szczescie nikt nie zmusza do pozostawania w swiecie wspanialej dwuznacznosci bez ogonkow i ukosnikow. Trzeba czasem odroznic sugestie dawane przez innych, ktorym ulegamy, od swiadomych wyborow.
Usuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Lista_najcz%C4%99stszych_b%C5%82%C4%99d%C3%B3w_pisowni
OdpowiedzUsuńo wlasnie, popatrzcie na ten adres w wiki - to wlasnie wyswietla sie na niektorych kompach za granica, te: %C4%99 zamiast ę i %C5%82 zamiast ł, czyz nie jest to wkurzajace?
UsuńNo dobra! Przekonałeś mnie. Szczerze mówiąc, moja pierwsza reakcja na twoje poprawki była mniej więcej taka: 'o co mu chodzi?', ale dość szybko mi przeszło. Teraz już wiem.
OdpowiedzUsuńPotraktuję to więc jak komplement i postaram się tylu błędów nie robić.
Jeśli chodzi o polskie znaki: haters gonna hate.
Też mam część bloga bez nich, bo jak się człowiek tuła po świecie, to czasem brakuje kilku narodowych produktów. Zauważyłam,że ludzie, którzy siedzą w domu mają tendencję do bycia mniej tolerancyjnymi.
A jeżeli ktoś ma silny imperatyw pisania, jednak na studiach inżynieryjnych, a wcześniej w średniej szkole, gdzie kształcił się na mechanika lodówek freonowych, nie mylić z absorpcyjnymi na amoniak, miał znikomy kontakt z poprawną polszczyzną, jednak kocha słowa, do tego stopnia, że obwąchuje słowniki w papierowej formie z uwielbieniem i chociaż prawie każdą wolną chwilę przeznacza na czytanie, a pozostałe akurat na mało poprawne, bo z wieloma bykami pisanie bloga i do tego ma bardzo dużo czytelników, każdego dnia coraz więcej, to co ma robić, radzisz pisarski eskapizm? Robienia byków zaprzestać?
OdpowiedzUsuńAlez skad! Nie radze zadnego eskapizmu! Po prostu starac sie nie zapominac sprawdzac, dac komus do przeczytania przed publikacja, wiem, ze sa fani blogow, ktorzy w czynie spolecznym przeczytaja, sprawdza, poprawia, dlaczego zaraz przestawac? Albo czytac uwagi, jesli ktos cos uwaguje ortograficznie czy gramatycznie i poprawiac na biezaco posty, to wszystko.
OdpowiedzUsuńLodowki, a wlasciwie chlodziarki absorpcyjne sa cool, bo ciche...
Chłodziarka absorpcyjna wyposażona w zamrażalnik jest też lodówką, chyba.
UsuńTwoja rada jest rezolutna i tym bardziej chętnie bym się do niej zastosowała, ale jestem bardzo płodną blogerką, bez wnikania w ciężar właściwy postów, a jest ich około dwustu elaboratów rocznie, na szczęście rzecz nie idzie w lata, gdyż pierwsze słowo pisane padło akurat przed rokiem, w między czasie napisałam też dwie książki, przy czym jedną wydałam, niestety z błędami, tutaj leniwa korektorka niewiele pomogła, bo je teraz widzę. Wracając do sedna, musiałabym prawie każdego dnia zawracać komuś gitarę, zaś gwałtowna potrzeba prawie codziennego wyrzucenia z siebie pięciu tysięcy znaków jest bardzo silna.
Lodowka to taka szafka, w ktorej topnieje lod, moze byc tez suchy lod. Jest to tez slowo potoczne, niescisle technicznie.
UsuńW 'miedzyczasie' razem.
Mleko sie rozlalo, nie ma co plakac, trzeba wylewac nastepne.
Ulegajmy swoim imperatywom, one wzbogacaja, swiat, osobowosc, sztuke. Jak to kiedys napisal Lem: Sensem istnienia jest przekaz.
Co z tego ze z bledami, jesli zrozumialy.
no widzisz Bracie
OdpowiedzUsuńNiestety, blogerzy wolą się nawzajem lizać po jajach, niż wskazać koledze z BFG literówkę.
OdpowiedzUsuńCzyzby miala pani na mysli orgie?? A to sie nie dziwie...
Usuńjesteś zwykłym czepiaczem. marna próba zwórcenia uwagi na siebie. gdybyś chociaż błysnął jakąś treścią, swoja, nie cudzymi wierszami... wole podejście Ani http://www.aniamaluje.com/2013/11/dlaczego-gwace-jezyk.html
OdpowiedzUsuńKazdemu wolno myslec, co sobie chce, aczkolwiek jego interpretacje mowia takze o nim samym. Nie poprawiam, zeby zwrocic na siebie uwage, wierszy sam nie pisze, ale podziwiac mi wolno, i wklejac, zeby nie zapomniec, gdzie je znalazlem. Pisze dlaczego poprawiam, nie kazdemu sie to musi spodobac. A inne posty tez mam, sam napisalem, od nikogo nie sciagnalem. Ten blog nie jest po to, zeby blyszczec trescia. Jak komus tego brak - blogow sa tysiace, kazdy znajdzie tam cos dla siebie.
UsuńJeszcze miałam literówkę w tytule! Co za niedopatrzenie! Ale melduję, że poprawiłam :-) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńDobra, aż chce mi się zacytować dialog z 'Krótkiego filmu o miłości' :
OdpowiedzUsuń- Ja już pani nie podglądam...
Przestałem poprawiać.
Dorosłem.
Dojrzałem.
Zrozumiałem, że to niepotrzebny wysiłek.
Trzeba przyjmować świat taki, jaki jest. Niedoskonały. I czerpać z tego radość.
Ja nadal uważam, że warto. Po prostu nie każdego, bo nie każdy lubi jak mu się powie, że ma liścia na głowie. Niektórzy są nieomylni w swojej głowie i im już nic i nikt nie pomoże.
UsuńOjej! Jak miło stwierdzić, że zmieniłem świat na trochę bardziej rozumiejący. Najpierw świat nie rozumiał, o co mi chodzi, dlaczego poprawiam i w ogóle, a teraz ten świat mi pisze, żebym się nie zmieniał i dalej poprawiał. I ten świat pomaga mi w chwilach zwątpienia co do sensu moich działań!?! Jaki piękny świat! Dziękuję!
Usuń