niedziela, 6 września 2020

Mój dzionek - Julian Tuwim

   Zainspirowany pewnym satyryczno-drwiącym wpisem na  Twarzoksiążce (pozdrawiam Adelkę Truścińską - znakomite, autystyczne pióro), który jakoś bardzo szybko zniknął z tego medium (zgłosili go jako niepoprawny, czyco?), nie mogłem sobie przypomnieć wiersza, który wzbudził we mnie podobny podziw i uczucia rozbawienia, jednak dzięki pomocy anonimowej (sorka za nieprzytoczenie nazwiska, wiadomo, RODO etc) komentatorki wpisu, w którym był zacytowany zniknięty tekst, (wiem, długie i skomplikowane zdanie, jednak to dla mnie, żebym pamiętał jak to było na starość), cudownie odnaleziony w całkowitym dorobku ludzkości! Przed państwem:


Julian Tuwim - Mój dzionek




Le­d­wo sło­necz­ko ude­rzy
W okno zło­ci­stym pro­my­kiem,
Bu­dzę się hoży i świe­ży 
Z an­ty­pań­stwo­wym okrzy­kiem. 

Za­nu­rzam się aż po uszy
W mi­łej mo­ral­nej zgni­liź­nie
I naj­ser­decz­niej uwła­czam
Bogu, ludz­ko­ści, oj­czyź­nie. 

Ko­mu­ni­zu­ję go­dzin­kę,
Za­tru­wam du­cha, a póź­niej
Albo szka­lu­ję tro­szecz­kę,
Albo, gdy świę­to jest, bluź­nię 

Za­śmie­cam ję­zyk z lu­bo­ścią,
Znie­pra­wiam, do złe­go ku­szę,
Za­ku­sy mam bol­sze­wic­kie
I są­czę jad w mło­de du­sze. 

Cza­sem mnie wuj­cio od­wie­dza,
Miły, nie­chluj­ny sta­ru­szek,
Czy­ta­my so­bie, czy­ta­my
Tal­mu­dzik, Szul­chan-Aru­szek. 

Z wuj­ciem, jew­re­jem bro­da­tym,
Emi­sa­riu­szem so­wie­tów,
Śpie­wa­my pierw­szą bry­ga­dę,
Cho­dzi­my do ka­ba­re­tów. 

Od ofi­ce­rów zna­jo­mych
Wy­łu­dzam w cza­sie ko­la­cji
Se­kre­cik ja­kiś szta­bo­wy
Lub pla­nik mo­bi­li­za­cji. 

Czę­sto mam mi­sje spe­cjal­ne
To w Dru­skien­ni­kach, to w Kiel­cach
I wy­wro­tow­ców wer­bu­ję
Na roz­kaz Mo­skwy do Strzel­ca. 

Do domu wra­cam po­god­ny,
Lek­ki jak mała pta­szy­na,
W ci­chym miesz­ka­niu na Chłod­nej,
Cze­ka dru­kar­ska ma­szy­na. 

Od­bi­jam so­bie, od­bi­jam
Zie­lo­ne do­lar­ki ślicz­ne,
Ko­mu­ni­stycz­ną bi­bu­łę,
Bro­szur­ki por­no­gra­ficz­ne. 

A po­tem mała or­gij­ka
W ra­mio­nach pło­mien­nej Chaj­ki!
(Mam w domu taką sa­dyst­kę
Z od­sskiej cze­re­zwy­czaj­ki.) 

I choć mam mi­lion roz­ko­szy
Od Chaj­ki krwa­wej i ry­żej,
To cięż­ko mi! Nie na ser­cu,
Lecz wprost prze­ciw­nie i ni­żej. 

Niech się cię­ża­rem tym ze mną
Po­dzie­li któ­ryś z ro­da­ków!
Mój Boże ile tam sie­dzi
Głu­pich en­dec­kich pi­sma­ków.