poniedziałek, 9 listopada 2020

mBank - jak za mniej niż 45 zeta stracić (dobrego) klienta i paru przyjaciół



Kochamy banki. 

Kto inny niż one każą do siebie dzwonić, czekać z katarynką przy uchu i podawać sto haseł, kodów, pinów, a zostawiać im wszystkie swoje dane osobowe?

Właśnie przekonałem się jak mBank traktuje swoich wieloletnich, dobrych klientów, przy okazji dymając ich przy tym na parę dych rocznie.

Otóż istnieje funkcja celu na koncie rozliczeniowym - wszelkie zaokrąglenia od operacji na koncie są przelewane na osobne konto (oczywiście nieoprocentowane), tam zbierane i (podobno) dostępne tak, jak każde inne pieniądze, trzymane na zwykłym koncie.

Ładnych parę lat zbierałem, zachęcony informacją z banku, uzbierało mi się tego niespełna 5 tysięcy zika.

Kiedyś postanowiłem je wybrać. Klik - i nie dało się. Informacja o problemach technicznych, spróbuj później, takie tam sprawy. Próbuję później i później, jak doszło do 23:59 nie wytrzymałem i zadzwoniłem na infolinię, bo tylko tak podobno można było tę sprawę wyjaśnić. Po ustaleniu telekodu, podwójnym uwierzytelnianiu w serwisie i na aplikacji, czekaniu 20 minut słuchając katarynki dodzwoniłem się. Wyjaśniłem sprawę, konsultant po niecałych dwóch minutach doszedł przyczyny, okazało się, że odpisując z konta współwłaściciela parę lat temu pracownik nie przepisał prawidłowo konta celu, zdarza się, należy to wyprostować w trybie reklamacji, co też uczyniłem, otrzymałem informację, że rozpatrywanie może potrwać do 30 dni, ale że zwykle trwa to dużo krócej.

No i trwało najpierw duuuuuużo krócej, już następnego dnia otrzymałem zdawkowego maila, że nie mogą mi przelać pieniędzy z konta celu, na który były przelewane zaokrąglenia z MOJEGO konta rozliczeniowo-rozrachunkowego, gdyż - UWAGA! - nie należy ono do mnie, nie mogą podać do kogo ono należy, gdyż bank obowiązuje tajemnica bankowa i żebym spadał na drzewo, nie mają mojego płaszcza i co im mogę zrobić? A pamiętałem dokładnie, że nikt inny tylko ja osobiście ustalałem ten cel!

Trochę mi się zagotowało w środku, ale już słuchałem katarynki, podawałem 3 i 5 od końca cyfrę telekodu i ponownie referowałem sprawę, zostawałem przełączany do kompetentnej osoby, znów referowałem sprawę, otrzymałem zapewnienie, że musiała to być pomyłka, zdziwieni nawet byli, gdyż sprawa była na pierwszy rzut oka oczywista.

Nie pozostało nic innego, jak znowu poczekać. Tak po 2 tygodniach straciłem cierpliwość, zacząłem pisać na adres kontakt@mbank.pl. Nic nie wiedzą, nie mają kompetencji, wglądu w sprawę, mogą tylko dodać mojego maila do poprzedniej, odrzuconej i ponownie przeze mnie wznowionej, reklamacji.

Po następnych paru dniach odkryłem, że nadal, mimo złożenia reklamacji, zaokrąglenia są odciągane z MOJEGO konta, na konto celu, do którego nie miałem dostępu od prawie 3 tygodni!

Zlikwidowałem oczywiście wszelkie zlecenia stałe, nie używałem karty, zmieniłem też miejsce przechowywania większości moich oszczędności, których uzbierało się parokrotnie więcej niż to, co miałem na koncie celu, oczywiście tracąc za każdym razem zaokrąglenie, które gdzieś znikało.

Na wszelki wypadek (jak bardzo przezornie) założyłem sobie konto w innym banku, za którego utrzymanie nie musiałem, tak jak dotychczas, płacić pięciu zeta na miesiąc. Fakt, zagapiłem się, bank w międzyczasie (wiele lat temu) wprowadził opłaty za prowadzenie na moim typie konta. Po całej awanturze dowiedziałem się, że mogę bezkosztowo zmienić jego typ na takie bez tych opłat, moje gapowe.

Po maksymalnym już wkur...zeniu, po moich groźbach, że zawiadomię policję, bo ktoś z banku mi ukradł 5 tysięcy i nadal to czyni, a bank nic z tym nie robi, bo jak inaczej nazwać taką sytuację, wielokrotnych zapewnieniach ze strony bohuduhawinnych pracowników obsługujących maila kontakt@mbank.pl, że rozumieją moje wzburzenie, że podzielają pogląd, że bank jest po to, aby mu powierzać pieniądze i na każde żądanie, poza lokatami i innymi zastrzeżeniami, powinni wypłacać natychmiast powierzone im środki, a jak nie wypłacają natychmiast coś zrobić ze znikającymi pieniędzmi z konta, współczuciem, ale że nic innego poza dodaniem moich maili do istniejącej reklamacji nie mogą zrobić, po zapewnieniu również, że pójście do fizycznej siedziby banku też nic nie da, bo tam nie ma kompetentnych w tej sprawie osób, które mogą coś z tym zrobić, otrzymałem odpowiedź. 2 dni przed upłynięciem terminu deklarowanych 30 dni na rozpatrzenie reklamacji. Przypomnę, że odmownie spuścili mnie na drzewo już następnego dnia.

Bardzo im przykro za zaistniałą sytuację, NIESTETY wykryli błąd (na szczęście wykryli błąd, bo nie wiem, co by się stało, gdyby go nie wykryli, a co pracownik z infolinii stwierdził już pierwszego dnia, i nawet ustalił najprawdopodobniejszą przyczynę stanu rzeczy), proponują 45 zeta odsetek ustawowych (przypomnę, że jak klient zwleka ze spłatą kredytu z własnej winy odsetki od kredytu rosną w trój- albo nawet w czwórnasób) i już. Przelali niedostępną mi kwotę powiększoną o odsetki ustawowe i zamykają sprawę. Przypomnę, że w międzyczasie pobierali dalej zaokrąglenia, mimo otwartej reklamacji w tej sprawie, sprawdziłem, nadal był cel i nadal było na nim parę złotych, i nadal nie mogłem go zamknąć i sprawić, by środki wróciły do mnie.

Nie wspomnę o życiowych przypadkach, gdybym naprawdę potrzebował paru tysięcy na ratowanie życia, przyspieszenie operacji, cokolwiek. Czekaliby do dwóch dni przed upływem terminu, może bym wykorkował nie doczekawszy się pieniędzy? Sytuacja jak z Vabanku, jak śliski współpracownik opowiada prezesowi, jak to doradził klientowi, aby ten oszczędzał na konto pod fałszywym nazwiskiem, aby go oskubać, bo nie będzie mógł tych pieniędzy podjąć.

Jak w Revolucie miałem opóźnienie przelewu podobnej kwoty przez dwa tygodnie, akurat zmieniali siedzibę z UK na Litwę, w ramach przeprosin zaproponowali mi ponad 50 EUR i podwyższyli status konta do wyższego na pół roku, bez pogróżek, propozycja wyszła z ich strony, poczułem się przeproszony, a tu: ustawowe 45 zeta? Naprawdę? Tyle wart jest wieloletni klient, który płacił większą kwotę za roczne utrzymanie konta, bo się zagapił i nie wczytał w małe literki? Notabene olewanie specjalnego poinformowania klienta o korzystniejszych dla niego możliwościach usług to także zaniedbanie, niezbyt mile widziane przez takowych.

A, mogą mi wyrównać udokumentowane koszty, jakie poniosłem z powodu tej sytuacji.

Niech policzę, kilkanaście maili, parędziesiąt minut czekania i wyjaśniania kolejnym słuchaczom oczywistej dla wszystkich sytuacji, wkurw, tony nerwów i czas życia skrócony parę minut przez przeżywanie stresu związanego z sytuacją, nie mówiąc o tym, że gdyby te pieniądze miały uratować czyjeś życie - nie uratowałyby. Nie jestem idiotą, który wyda 5 tysięcy na niepotrzebne rzeczy tylko po to, aby udowodnić, że poniósł stratę.

Przypomnę, że czarny PR jest skuteczniejszy, o złych rzeczach ludzie dowiadują się 10 razy częściej niż o pochlebnych. Obiecałem, że poinformuję o sposobie potraktowania mnie przez mbank, co niniejszym czynię, chciałbym ostrzec moich czytelników, znajomych, rodzinę, przyjaciół, przed kompletnie niewydolnym i odhumanizowanym bankiem. W rozmowach na żywo także jak najczęściej o tym wspominam, niech następny nie będzie miał już podobnego stresu.

Czy to ja przesadzam, czy świat naprawdę już oszalał?

Aż mnie korci, żeby przywołać poniżej kopię mojej korespondencji z tą przemiłą instytucją, widać tam jak wkurw klienta (mua) rośnie z każdą chwilą. Oczywiście wymazałbym konkretne nazwiska, ale sama zawartość mówi za siebie. A podobno w bankowości jest kryzys... Nikomu nie trzeba pomagać się zaorać, sami to robią wzorcowo.

Oczywiście skończyło się to wypowiedzeniem umowy prowadzenia konta w tej szacownej instytucji, czeka na uprawomocnienie się przez miesiąc, zlikwidowałem też kartę do rachunku, mimo że też przy okazji straciłem sposób potwierdzania tożsamości przez bank.

Ku przestrodze.

P.S.Jednak zamieszczam, tyle emocji przelanych na papier nie może pójść na marne (czytać należy od dołu):

Autor Bloga autor.bloga@gmail.com

czw., 5 lis, 08:50 (4 dni temu)
do mBank
Starszy specjalista Janina Bankowa  

Dzień dobry,

Mimo informacji, żeby nie odpisywać na tę informację, odpisuję.
Pozwolę sobie nie zgodzić z większością zdań oznajmujących w waszej odpowiedzi do mnie.

Po pierwsze,
Nie trzeba by było ponownie rozpatrywać mojej sprawy, celowo nie nazywam tego reklamacją, gdyby ZA PIERWSZYM razem potraktowany byłbym normalnie, a nie arogancko odesłany na drzewo z informacją, że nie macie mojego płaszcza i co wam zrobię?

Po drugie,
Nie zgodzę się, że NIESTETY wykryliście błąd. NA SZCZĘŚCIE wykryliście błąd! Nie wiem, co by się stało, gdybyście go nie wykryli. Dalej byście się upierali, że moje pieniądze nie należą do mnie i nie powiecie mi, na czyje konto odprowadzacie zaokrąglenia z bez wątpienia już MOJEGO konta?

Po trzecie,
Nie musicie mi przypominać co się stało, bo to ja was o tym zawiadomiłem, przypomnę, MIESIĄC TEMU!!! BEZ SKUTKU PRZEZ MIESIĄC I PO ZIGNOROWANIU MOJEJ PIERWSZEJ "REKLAMACJI"!  

Po czwarte,
powinniście mnie uspokoić z zupełnie innego powodu, niż że na MOJE konto mógł zajrzeć ktoś inny lub dysponować moimi oszczędnościami. NIKT nie mógł  dysponować moimi oszczędnościami, nawet ja! A uspokoić mnie trzeba byłoby raczej z powodu braku odpowiedzi na techniczny problem braku dostępu do MOICH pieniędzy przez miesiąc i braku reakcji na tę sytuację, mimo moich kilku mocno emocjonalnych maili ponaglających. Może przypomnę - bank to taka instytucja, której powierzamy własne pieniądze i otrzymujemy zapewnienie, o ile nie zaznaczono inaczej (lokaty, limity wypłat), że w każdym momencie będą one dla nas gotowe do rozporządzania przez właściciela środków. Tu chyba się zgodzimy. I jak klient informuje, że bank nie wywiązuje się z tego zadania, nie traktuje go jak natręta, który sobie coś wymyśla, a z należytą starannością pochyla się nad sprawą, i rzeczywiście tak szybko jak może (a może, jak widać, odpowiedzieć odmownie następnego dnia) wyjaśnia sprawę oczywistą i dla mnie i dla szeregowego pracownika infolinii banku i przelewa mu JEGO pieniądze następnego dnia, a potem może sobie wyjaśniać wewnętrznie sprawę tak długo, jak mu się żywnie podoba!!!  

Po piąte,
Napisałem, jak przeprosiła mnie inna instytucja finansowa, która spóźniła się z przelewem parę dni - było to grubo ponad ustawowe odsetki, 53 EUR i wyższy status typu klienta na pół roku, a nie obowiązkowe odsetki ustawowe. Lekkim złagodzeniem sytuacji byłoby przyznanie mi przez was karnych odsetek, jakich żąda bank w przypadku, gdy klient opóźnia się ze spłatą kredytu, a nie żądanie udowodnienia mi kosztów wyłącznie finansowych związanych z sytuacją. Jak klient się spóźnia bank jest bezwzględny, a jak bank się spóźnia, to nie ma sprawy, 46 zł załatwi sprawę? Nie będę wam nic udowadniał, bo nie sposób oszacować straty nerwów i czasu, jakie poniosłem, dochodząc moich podstawowych praw do moich pieniędzy! Lekko licząc straciłem co najmniej kilkanaście godzin na pisanie maili ponaglających, wysłuchiwanie katarynki, czekając na połączenia z infolinią, referując kolejny raz tę samą sprawę kolejnemu konsultantowi. Jedno nagranie mojej interwencji telefonicznej zajęło mi 40 minut, a było ich kilka. Tak z grubsza godzina mojej pracy to 50 PLN, więc jest to parę setek.

Po szóste,
Nie musicie się starać, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Nie zdarzy się na pewno, przynajmniej nie ze mną. Chyba dało się zauważyć, że ruch na moim koncie zamarł, wycofałem wszystkie moje stałe zlecenia, zniknęła też pokaźna kwota oszczędności, jaka była na koncie i zmieniłem konto do przelewów moich poborów, bo przez cały czas trwania wyjaśniania mojej sytuacji nadal pobieraliście zaokrąglenia z moich transakcji na konto, do którego nie miałem dostępu. Ile kosztuje was zdobycie nowego klienta? A ile tracicie na utracie istniejącego? I ile tracicie na czarnym PR, bo wiadomości negatywne, z tego co pamiętam statystycznie rozchodzą się skutecznie z krotnością 10? Czy są to jedynie odsetki ustawowe od kwoty 5 tysięcy przez miesiąc? 46 złotych, naprawdę?!?! Na tyle wyceniacie szkodę, której byliście przyczyną???!!!

Po siódme
Określenie: "niepoprawna odpowiedź z dn. 7. 10.2020" jest łagodne i mocno, mówiąc eufemistycznie, nieadekwatne. To była naganna odpowiedź! Skutkuje ona utratą klienta i darmowym rozpowszechnianiem informacji o sposobie potraktowania w ten sposób do wszystkich moich znajomych i czytelników moich mediów społecznościowych i bloga, na którym piszę o ciekawych sprawach, jakie mi się przytrafiają.  

Po ósme,
Powtarzam, nie wierzę, że potrzebowaliście aż miesiąca na ustalenie przyczyny braku dostępu do moich pieniędzy, skoro pracownik infolinii ustalił ją po paru minutach rozmowy, a na pierwszą reklamację otrzymałem odpowiedź odmowną już następnego dnia! Sami przyznajecie, że rozpatrujecie reklamacje ZAWSZE bez zbędnej zwłoki (1 dzień, odmownie, rzeczywiście!) i przyznajecie w tym samym piśmie, że przepraszacie za zbyt długi czas jej rozpatrywania. Hm. Ciekawe! Coś mi tu wygląda na sprzeczność. Nawet nie zablokowaliście dalszego pobierania zaokrągleń z mojego konta nie wiadomo dokąd! Dalej traciłem pieniądze!

I nadal nie uważam tego za reklamację, to było zgłoszenie trudności technicznych, więc przywoływanie przepisów obowiązujących przy rozpatrywaniu reklamacji dla mnie jest bezcelowe. A wymóg udokumentowania moich szkód finansowych, abyście się mogli do nich odnieść jest co najmniej aroganckie. Gdybym potrzebował tych pieniędzy na operację ratującą życie i ich nie dostał i zmarł, jakbyście to wycenili? A, rzeczywiście, zły przykład, wtedy nie musielibyście nic robić już po pierwszej, odmownej odpowiedzi!  Gratuluję logiki!
Napisałem, jak zostałem potraktowany przez Revolut, że poczułem się przeproszony. Oni nie domagali się udowodnienia moich strat, sami zaproponowali sposób wyrównania szkód, które mógłbym ponieść z powodu ich problemów technicznych. Uważam ich ofertę za absolutnie do zaakceptowania, waszą - nie!
Gdyby ktoś miał kłopoty z realną oceną mojej sytuacji emocjonalnej, przypomnę, że wystarczy sobie wyobrazić, co poczułoby się samemu w zetknięciu z taką sytuacją wobec siebie. To bardzo pomaga na empatię.

Bez poważania
autor bloga
P.S. W przypadku odczytania tej odpowiedzi przez kogoś innego proszę o przekazanie jej do starszego specjalisty Janiny Bankowej. Po przeczytaniu, oczywiście, aby mieć świadomość jak postępuje z klientami wasz pracodawca.

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozwiązanie reklamacji REK60*****901 

kontakt@mbank.pl

4 lis 2020, 15:41 (16 godzin temu)
do autor bloga
 
Dzień dobry,
 
 
ponownie zajęliśmy się Pana zgłoszeniem. Niestety, wykryliśmy błąd. Pracownik, który realizował dyspozycję DSM198391981 z 26.09.2018, wykonał ją niepoprawnie. Przypominamy, że na podstawie tego wniosku chciał Pan odpisać drugiego współposiadacza od swoich rachunków. Pracownik błędnie odpisał Pana od Celu 38 **** **** **** **** 7485. Mimo to, Cel nadal powiązany był z Pana mKontem 77 **** **** ****  9452, z którego odkładały się oszczędności. Uspokajamy, że z uwagi na specyfikę rachunku Cel osoba trzecia nie miała wglądu w ten rachunek. Nie mogła także w żaden sposób zarządzą oszczędnościami (wpłaty, wypłaty).
 
Przepraszam Pana za sytuację, jaka wystąpiła oraz niepoprawną odpowiedź z 07.10.2020. Postaramy się, aby zdarzenie się nie powtórzyło. Pracownik, który realizował dyspozycję DSM198*****81 otrzymał pouczenie.
 
Naprawiliśmy sytuację na rachunku Cel. Pieniądze 4 857,16 przekazaliśmy 04.11.2020 z Celu 38 **** **** **** 7485 na mKonto 77 **** **** ***** 9452. W tytule przelewu wpisaliśmy „ZWROT Z RACHUNKU CEL REK60949*****”.
 
Nie mógł Pan wypowiedzieć Celu oraz od razu korzystać ze zgromadzonych oszczędności, dlatego za okres 04.09.2020 – 04.11.2020 wypłaciliśmy odsetki ustawowe od 4 857,16. Pieniądze 46,20 zł przekazaliśmy 04.11.2020 na Pana mKonto, jako rekompensatę. Jeszcze raz przepraszamy za trudności.
 
Przykro nam także, jeśli czas w jakim oczekiwał Pan na rozwiązanie sprawy był zbyt długi. Potrzebowaliśmy go, aby ustalić stan faktyczny, jaki wystąpił. Reklamacje zawsze rozpatrujemy bez zbędnej zwłoki, w terminie do 30 dni. Działamy zgodnie z art. 6 Ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym.
 
Jeśli o sprawie zdecyduje się Pan poinformować inne instytucje kontrolne, na ich wnioski prześlemy im nasze wyjaśnienia.
 
Jeśli z naszej winy poniósł Pan szkody finansowe, abyśmy mogli się do nich odnieść, powinien je nam Pan udokumentować. Jest to zgodne z art. 6 Ustawy z 23 kwietnia 1964 Kodeks cywilny.
 
W imieniu zespołu mBanku
Janina Bankowa
Starszy specjalista
 
Prosimy nie odpisuj na tę wiadomość. Nie dotrze ona do naszych konsultantów. 
 



piątek, 2 października 2020

Maupa z Wrzeszcza

 

    Wszystko przez deszcz. A może raczej przez tego wielkiego, pluszowego misia, który moknął w kontenerze.

    Skracałem drogę do domu, testując dopiero co wyciągnięty z wystawki i  naprawiony stary rower, kiedy natknąłem się na kontener, najwyraźniej wystawiony, aby opróżnić mieszkanie, ktoś to wyrzucił, uznał za niepotrzebne. I był to znamienny w skutkach, dla mojej sytuacji materialnej i moralnej, fakt. Po pierwsze miś – z pyska przypominający zwierzę z rodziny czwororęcznych, który od razu zyskał miano: Maupa. Moknął i szkoda mi się go zrobiło, potem, rzuciwszy okiem w kontener głębiej dostrzegłem mnóstwo książek – dla mnie wyrzucanie książek to coś jak świętokradztwo, co, zważywszy mój zatwardziały agnostycyzm, nie brzmi zbyt konsekwentnie, ale porównać to mogę tylko do jawnego marnotrawstwa, gubienia pieniędzy czy wyrzucania chleba tuż przed nosem głodnych. Potem spod książek wyłoniły się dwie półki, zgrabne, w sam raz, obok stał stół kuchenny, no i zobaczyłem ciśnieniowy ekspres do kawy, całkiem niezłej firmy, w oryginalnym pudełku.

    Na taki dostatek dóbr nie byłem przygotowany. Trzeba było ruszyć po pomoc. I nadeszła z najmniej oczekiwanej strony. Lekko snobistyczna przedtem, jak na nastolatkę przystało, i bez większych doświadczeń w grzebaniu w śmietnikach, po pierwsze: dała się namówić na sprowadzenie w pobliże złotodajnego kontenera, po drugie – sama zaczęła wygrzebywać białe kruki spośród roczników czasopism i wśród książek wydanych długo przed jej narodzeniem, po trzecie – niosła ze mną większe sprzęty do domu, a po czwarte – wróciła tam z koleżanką, wzbogacając się o następne fanty. W deszczu.

    Były tam m.in. unikatowe pierwsze wydania Lema, parę komiksów, tablica do pisania kredą, mnóstwo przydasiów. Umeblowaliśmy zdobyczami połowę naszego mieszkania, do dziś robimy kawę w tym ekspresie, jest pyszna, mamy trochę biżuterii z wydobytych pudełeczek, dowiedzieliśmy się z dedykacji, do kogo należały te rzeczy. Czyjeś przeszłe życie jest teraz częścią naszego.

    Dlatego zawsze oglądam zawartość śmietników. Nie z pożądania rzeczy – z ciekawości innych ludzi.



                                 Nie macie pojęcia, jak wygodnie śpi się na misiu, zamiast na poduszce

niedziela, 6 września 2020

Mój dzionek - Julian Tuwim

   Zainspirowany pewnym satyryczno-drwiącym wpisem na  Twarzoksiążce (pozdrawiam Adelkę Truścińską - znakomite, autystyczne pióro), który jakoś bardzo szybko zniknął z tego medium (zgłosili go jako niepoprawny, czyco?), nie mogłem sobie przypomnieć wiersza, który wzbudził we mnie podobny podziw i uczucia rozbawienia, jednak dzięki pomocy anonimowej (sorka za nieprzytoczenie nazwiska, wiadomo, RODO etc) komentatorki wpisu, w którym był zacytowany zniknięty tekst, (wiem, długie i skomplikowane zdanie, jednak to dla mnie, żebym pamiętał jak to było na starość), cudownie odnaleziony w całkowitym dorobku ludzkości! Przed państwem:


Julian Tuwim - Mój dzionek




Le­d­wo sło­necz­ko ude­rzy
W okno zło­ci­stym pro­my­kiem,
Bu­dzę się hoży i świe­ży 
Z an­ty­pań­stwo­wym okrzy­kiem. 

Za­nu­rzam się aż po uszy
W mi­łej mo­ral­nej zgni­liź­nie
I naj­ser­decz­niej uwła­czam
Bogu, ludz­ko­ści, oj­czyź­nie. 

Ko­mu­ni­zu­ję go­dzin­kę,
Za­tru­wam du­cha, a póź­niej
Albo szka­lu­ję tro­szecz­kę,
Albo, gdy świę­to jest, bluź­nię 

Za­śmie­cam ję­zyk z lu­bo­ścią,
Znie­pra­wiam, do złe­go ku­szę,
Za­ku­sy mam bol­sze­wic­kie
I są­czę jad w mło­de du­sze. 

Cza­sem mnie wuj­cio od­wie­dza,
Miły, nie­chluj­ny sta­ru­szek,
Czy­ta­my so­bie, czy­ta­my
Tal­mu­dzik, Szul­chan-Aru­szek. 

Z wuj­ciem, jew­re­jem bro­da­tym,
Emi­sa­riu­szem so­wie­tów,
Śpie­wa­my pierw­szą bry­ga­dę,
Cho­dzi­my do ka­ba­re­tów. 

Od ofi­ce­rów zna­jo­mych
Wy­łu­dzam w cza­sie ko­la­cji
Se­kre­cik ja­kiś szta­bo­wy
Lub pla­nik mo­bi­li­za­cji. 

Czę­sto mam mi­sje spe­cjal­ne
To w Dru­skien­ni­kach, to w Kiel­cach
I wy­wro­tow­ców wer­bu­ję
Na roz­kaz Mo­skwy do Strzel­ca. 

Do domu wra­cam po­god­ny,
Lek­ki jak mała pta­szy­na,
W ci­chym miesz­ka­niu na Chłod­nej,
Cze­ka dru­kar­ska ma­szy­na. 

Od­bi­jam so­bie, od­bi­jam
Zie­lo­ne do­lar­ki ślicz­ne,
Ko­mu­ni­stycz­ną bi­bu­łę,
Bro­szur­ki por­no­gra­ficz­ne. 

A po­tem mała or­gij­ka
W ra­mio­nach pło­mien­nej Chaj­ki!
(Mam w domu taką sa­dyst­kę
Z od­sskiej cze­re­zwy­czaj­ki.) 

I choć mam mi­lion roz­ko­szy
Od Chaj­ki krwa­wej i ry­żej,
To cięż­ko mi! Nie na ser­cu,
Lecz wprost prze­ciw­nie i ni­żej. 

Niech się cię­ża­rem tym ze mną
Po­dzie­li któ­ryś z ro­da­ków!
Mój Boże ile tam sie­dzi
Głu­pich en­dec­kich pi­sma­ków.

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Poradnik dla psychopatów

Podobno to książka dla mnie...
No dobra, oszukuję.
Maczałem w niej paluchy. Skład i korekta to moja robota.
Malutka, mieści się do kieszeni.
Fajne obrazki.
http://baba.com.pl/product/poradnik-dla-psychopatow/
Jakbym jej nie miał, to bym kupił, bo podobno mały nakład, świetny prezent dla faceta na Walentynki

piątek, 16 listopada 2018

General(n)i(e) - dziwna firma, natępny rozdział walki z wiatrakami

Pozwólcie państwo, że z grubsza nakreślę historię choroby:
Z pewnych względów chciałem wycofać środki z polisy, na której zbierałem miesięcznie parę stówek na starość, decyzję podjąłem przed minięciem wstępnie ustalonego okresu 10 lat, po których likwidacja była bez żadnych opłat, zostałem uprzedzony, że będzie mnie to kosztować około tysiąca do dwóch opłat manipulacyjnych.
Spotkałem się z przedstawicielem firmy w miejscu mojego stałego zameldowania, w obecności pełnoletnich świadków, ręcznie, nie na komputerze, napisałem wniosek o likwidację polisy w trybie natychmiastowym. Przedstawiciel sprawdzał na bieżąco poprawniść wypełnienia wniosku, nie miał uwag. Było to  pamiętnego 25 września tego roku.
Przedstawiciel podał mi stan konta, powiedzmy XX XXX.
Po niespełna miesiącu otrzymałem pismo, na papierze firmowym, z centrali, od firmy, do której przypomnę, przelewałem co miesiąc parę stów od około 8 lat, że nie mogą mi wypłacić moich pieniędzy, gdyż we wniosku (w którym dla uświadomienia wszystkim czytelnikom doniosłości mojego błędu było miasto mojego urodzenia, Szczecin) nie została wypełniona rubryka: kraj urodzenia!(!!!!).
Po wielu perypetiach (patrz niżej) otrzymałem wypłatę zmniejszoną o wartość za którą z grubsza można kupić używany samochód, nie jakieś cudo, ale taki porządnie utrzymany mercedes W124 z klimą, który jeszcze parę ładnych lat pojeździ.
Poniżej dalsza korespondencja z wymazanymi, z oczywistych względów, danymi (czytać korespondencje trzeba od dołu, niestety)




Re: Odpowiedź G..ali na: Re: Uzupełnienie danych dyspozycji wypłaty polisy nr YYYY.
Mam następne pytania, odnośnie powyższego:

1. Czy dobrze zrozumiałem, że jeśli podpiszę wspomniany/załączony aneks do umowy, uzyskam wypłatę likwidacyjną w należnej mi od początku pełnej kwocie i będę mógł bez przeszkód zerwać z wami wszelkie zależności? Czy będzie to wymagało odrębnego aneksu lub wniosku? Bo aneks napisany jest jakimś niezrozumiałym dla człowieka z wyższym wykształceniem, jako tako władającego językiem ojczystym, można nawet powiedzieć, że z zacięciem humanistycznym (dokonuję korekt powieści w wydawnictwie) urzędniczo-prawnym bełkotem. Nie można napisać zrozumiale, że w aneksie chodzi wyłącznie o uwzględnienie obowiązującego i narzuconego przez urząd ochrony konsumentów przepisu, o ograniczeniu opłaty likwidacyjnej,  a reszta pozostaje bez zmian? A może chodziło o pretekst do dalszego opóźnienia wypłaty, w końcu to parę tysięcy na koncie przez następny tydzień lub dwa, potrzebny klientowi na przeanalizowanie, podpisanie, a poczcie na dostarczenie papierowego wniosku (na co pójdą następne drzewa), w dodatku w dwóch egzemplarzach, podczas gdy od dawna istnieją emaile, w których ustalenia są prawnie uznawane, informuję także tych mniej zorientowanych, że istnieje podpis elektroniczny (posiadam i używam takowego). Jakieś pomysły, nie narzucają się same?

2. Czy firma G....li nie mogła zawiadomić mnie o poniższym w czasie zapytania (kuriozalnego) o kraj mojego urodzenia, że istnieje aneks, który należy podpisać, aby otrzymać wypłatę całości należnej mi kwoty?

3. Czy firma w G....ali w ogóle miała zamiar powiadomić mnie o powyższym aneksie? Myśleliście, że może nie zauważę braku ponad X 000 z moich pieniędzy???

4.  Czy chcielibyście (tu pytanie do człowieka, mam nadzieję, czy też ludzi, odpowiadających na mój mail), być obsługiwani przez firmę, której nie przeszkadza nic, żeby pobierać od was pieniądze, ale kiedy ma je wypłacić, najpierw nie wypłaca w terminie, podając kuriozalny powód, potem wypłaca mniej, nie informując dlaczego, a dopiero na wyraźne pretensje, że brakuje ponad X 000 z waszych,  należnych wam pieniędzy, łaskawie informuje, że trzeba jeszcze dodatkowo poczynić następne kroki, opóźniające wypłatę? Ja bym nazwał taką firmę bandą oszustów i krętaczy i zerwał z nimi wszelkie kontakty, po czym rozgłosił wszem i wobec, jak zostałem potraktowany, aby ustrzec przed nimi ludzi, których mam okazję lub chęć nie narażać na nieprzyjemności. (Czego nie omieszkam uczynić).

5.  Czy, skoro są takie przepisy, że UOKiK zmniejszył opłatę likwidacyjną, nie należy bezzwłocznie poinformować o tym każdego, kto zechce dokonać likwidacji, o konieczności podpisania takiego aneksu, w momencie podejmowania tej decyzji, a nie po pierwszej, okrojonej pokaźnie i dodatkowo opóźnionej wypłacie, dopiero na wyraźne upomnienie się o resztę? Chcecie mieć następne takie przypadki czy liczycie, że ktoś nie wie, ile uzbierał na koncie i może się nie upomni? A nuż nie zauważy, co?

6.  Czy w ogóle widzicie jakieś swoje uchybienia w traktowaniu klientów, czy może jest to standardowa procedura firmy, zgodna z jej strategią maksymalizacji zysku za wszelką cenę? Bo jak dotąd nikt nie poczuł się do wyrażenia choćby ubolewania nad sposobem potraktowania w sumie normalnej dyspozycji, do której mam prawo. Tak, mam prawo do otrzymania niezwłocznie wszystkich moich pieniędzy, bez wyjaśnień, dodatkowych pism, ponaglania, brakujących kwot, pytań, pieniędzy, które na parę lat powierzyłem w zarządzanie waszej, pożal się istoto najwyższa, grupie niekompetentnych, nieempatycznych i jak widać na załączonym obrazku, nie mających nawet pojęcia, w jakim kraju leży Szczecin, urzędników.


Pozostający w oczekiwaniu na w miarę akceptowalną odpowiedź

Autor Bloga
Urodzony w Polsce, w Szczecinie, (gdyby ktoś zapomniał)

W dniu śr., 14.11.2018 o 11:36 <centrumklienta@ge...ali.pl> napisał(a):

Szanowny Panie,

Uprzejmie informuję, że wskazana wypłata nie uwzględniała aneksu UOKiK zmniejszającego opłatę likwidacyjną. W załączniku przesyłam konkretny dokument, który proszę uzupełnić i przesłać w dwóch egzemplarzach na adres warszawskiej centrali:
ul. Przestępców 15b, 02-676 Warszawa.
___________________________

Osoba odpowiedzialna za odpowiedź: Iksiński Artur


Pozdrawiam,

Iksiński  Artur

Specjalista ds. Relacji z Klientami
___________________________

Centrum Klienta
Departament Obsługi
Tel: 9 VVVVVV
Fax: +48 22  00
Email: centrumklienta@ge...li.pl
http://www.g...ali.pl




W dniu 2018-11-12 08:20, Autor.bloga@mail.com pisze:
Proszę o uzupełnienie danych w kwestii:
Dlaczego ze stanu konta XX XXX PLN (w sierpniu) wypłacono mi ZZ ZZZ PLN?
Podczas spotkania, na którym podjąłem decyzję o likwidacji konta uzyskałem informację, że stracę na wcześniejszej wypłacie około 2 000 PLN, a nie YY YYY !

AUTOR BLOGA  
ul. JAKAŚ 2
71-UUU Szczecin


W dniu czw., 25.10.2018 o 08:45 Autor <autor.bloga@gmail.com> napisał(a):
W odpowiedzi na wasze pismo z dn. 15.10.2018, dotyczące braku wystarczającej informacji we wniosku o dyspozycję wypłaty polisy nr XXXXX informuję, że kraj urodzenia to Polska.
Jednocześnie uważam wasze pismo za przejaw biurokratycznego absurdu i jawnej chęci opóźnienia wypłaty mi moich pieniędzy bez zbędnej zwłoki po otrzymaniu ode mnie dyspozycji.
Osoba, która sformułowała to pismo najwyraźniej powinna odświeżyć wiadomości uzyskane podczas kursu szkoły podstawowej, włączyć którąkolwiek wyszukiwarkę internetową i sprawdzić, ile na świecie istnieje Szczecinów, pisanych w ten właśnie sposób lub zostać pouczona przez zwierzchnika (o ile to nie on wydał polecenie zwlekania za wszelką cenę), że dane klienta, które posiada wasza firma, a które umożliwiają pobieranie od niego pieniędzy muszą wystarczyć, aby mu jego pieniądze wypłacić bezzwłocznie na jego żądanie. 
Jeśli dyspozycja wypłaty jest sporządzana w obecności waszego przedstawiciela, pod adresem stałego zameldowania właściciela polisy, ręcznie wypełniona i podpisana, to czego nie rozumiecie z mojego wniosku?
Jeśli w Ge....li pracują ludzie, którzy mają problemy ze zrozumieniem podstawowych rzeczy w kontaktach ze swoimi klientami, to niestety będę musiał zrezygnować na stałe z oferowanych przez was usług, a wiadomość o powyższym rozpowszechnić wśród licznych znajomych i nieznajomych, za pośrednictwem wszelkich dostępnych mi mediów.

Autor bloga
ul. 
71-xxx Szczecin
miasto urodzenia: Szczecin
kraj urodzenia: Polska


Tak więc niniejszym przestrzegam wszystkich przed znaną na rynku ubezpieczeń firmą, chyba że ktoś chce bardzo komplikacji, straty czasu i nie chce swoich pieniędzy uzyskać niezwłocznie bez dodatkowych wysiłków.

PS. Do tej pory nie otrzymałem reszty pieniędzy, chwilowo sprawa utknęła na wyjaśnianiu, czy aby na pewno nie będę miał w życiu więcej z nimi do czynienia. 

Mój mercedes musi jeszcze na mnie poczekać.

niedziela, 26 listopada 2017

Ogłoszenie o facebooku

Niniejszym informuję, że nagle zniknąłem z FB.

Zlikwidowałem konto.
Mam dość segregowania dochodzących informacji w ten sposób, że ma się wrażenie życia w bańce, w której wszyscy myślą tak samo. To miłe dla narcyza, ale nie dla mnie.
Mam dość tracenia mnóstwa czasu na banalne i nic nie wnoszące memy, ciekawostki, które zapomina się chwilę później, odzyskany czas zamierzam przeznaczyć na doskonalenie tego, co zawsze chciałem zrobić w źyciu - rysować, szkicować, nauczyć się grać na instrumencie, wziąć się za swoje życie tak, abym był szczęśliwy z własnej działalności, posiądniętych umiejętności i dokonań, a nie z podziwu z umiejętności doboru czyichś aktywności do ogłoszenia na własnej ścianie.

Skomplikuje to nieco kontakt ze mną niektórym ludziom, znajomym, ale jak zechcą - znajdą drogę do mnie, jak nie zechcą - tym lepiej.
Jak się chce - szuka się sposobu, jak się nie chce - wymówki.

Tak dla formalności wspomnę, że zawsze można do mnie napisać na adres mailowy:
memta@o2.pl, nie zaglądam tam codziennie, to poczta, żeby mieć spokój od ofert imiennych i spamu.

Szykują się duże zmiany w moim życiu, więc aktywność internetową ograniczam do minimum, minimum - to właśnie ten blog.

Trzymajcie się w tym pociągu, co odchodzi. A przynajmniej macie takie wrażenie, że jesteście  w tym pociągu. Ale to ja jestem w pociągu, a wy, którzy macie FB, oddalacie się, od życia, od ludzi, od prawdziwych odczuć.

Wszystkiego dobrego!

PS. To niby nic takiego - pozbyć się FB, ludzie żyją bez tego w ogóle,  ale ja byłem na nim bardzo aktywny, miałem go ponad 8 lat, nie jest to więc wpis w rodzaju: Patrzcie! Jaki to ja dzielny jestem, miałem, nie mam, ogłosiłem, zwyciężyłem... To po prostu zmiana filozofii życiowej, pod wpływem ważnych dla mnie ludzi. I wcale nie traktuję po tym akcie tych, którzy z niego korzystają jakoś inaczej, gorzej, wręcz przeciwnie, dobrze ich rozumiem, to był duży rozdział w moim życiu.