poniedziałek, 17 października 2011

O natury porządku...



Ostatnio mialem do czynienia z jedna refleksja: otoz mlodzi ludzie, z ktorymi mialem do czynienia jednoznacznie zauwazyli, ze sa domy, w ktorych czuja sie o wiele lepiej, niz w innych - tam jak wpadna, zostana posadzeni przy stole, na stol wyjedzie herbata, kawa, czy co tam zechca, jak bedzie to pora posilku - znajdzie sie zawsze cos na poczestunek, i to przy wspolnym z domownikami stole, zostana powypytywani, ale nie z niezdrowej ciekawosci, ale zyczliwie, co tam slychac, jak zycie plynie - a nastepnie - co wazne - wysluchani co maja do powiedzenia. Nie byloby w tym nic specjalnie dziwnego - sa takie miejsca, gdzie ludzie lubia i takie, gdzie nie lubia bywac, ale do tej refleksji doszla jeszcze jedna - zwykle domami, w ktorych ci mlodzi ludzie lubia bywac sa takie - jak to eufemistycznie okreslili - w ktorych wspolczynnik nieuporzadkowania jest wyzszy niz pokazywane jest to w folderach reklamowych plytek ceramicznych badz mebli i wnetrz... Nazywajac rzecz prosto z mostu - panuje tam rozgardiasz, nie ma poukladanych pedantycznie recznikow w lazience, pewne, od dawna zostawione niepotrzebne na pozor sprzety pozostaja niesprzatniete dlugie dnie, jak nie miesiace.... Generalnie - zwraca sie uwage na rzeczy inne niz porzadek za wszelka cene. Podoba mi sie ta refleksja, nie od rzeczy jest tu uwaga, ze sam nie naleze do tych porzadnickich, a do tego znalazlem sobie uzasadnienie - czy kto widzial porzadek na biurku geniusza? Jakos tak mi nijako, a mam wrazenie ze nie jest to odosobnione uczucie, ze w nieskazitelnym wnetrzu, gdzie gospodarz, badz gospodyni, czyha ze zmiotka na kazdy okruszek, poprawia nerwowo kazda falde na obrusie czy z okrzykiem przerazenia patrzy na krople, ktora skapuje z butelki na podloge to nie jest nastroj na rozluznienie, swobodna rozmowe, wymiane mysli, uczuc, wrazen...
O dziwo, sa oczywiscie wyjatki, ze chadza sie do ludzi, ktorzy maja mieszkania ladne, wystudiowane, zadbane i nie robia z tego specjalnego halo, ale to z wlasnego doswiadczenia - na palcach jednej reki stolarza policzyc mozna...
Tak samo zwierzeta - jesli jest ich sporo, jakies koty psy, papugi, rybki, zolwie, weze, krokodyle - od razu, jesli nie sa rozpieszczone i w miare zdyscyplinowane (czyli pies nie rzuca sie na wieczorowo ubranych gosci z pazurami do lizania przy poblazliwym spojrzeniu gospodarza - 'czyz nie jest on uroczy - tak lubi gosci') - mozna stwierdzic, ze dodaja klimatu, w ktorym czujemy sie dobrze.
No i jeszcze sprawa kapci, zdejmowania butow i podlog - byc moze znow jestem odosobniony w tym pogladzie, ale uwazam, ze to podlogi sa po to, zeby znosic obuwie ludzi, a nie odwrotnie - sam widze, jak jest bloto, to wejscie w mokrych zabloconych butach nie jest szczytem marzen gospodarzy, ale jak jest sucho, wybieramy sie w gosci, panie na obcasach, panowie w lakierkach - nieodwolalne zaproszenie do zdjecia obuwia, badz przyniesienie miekkich kapci - jest nie na miejscu, trudno - naniesie sie - to sie posprzata. Inna opcja swiadczy o pewnym ograniczeniu umyslowym badz problemami osobowosciowymi wyladowywanymi w pedantycznosci, checi uporzadkowania coraz bardziej nas otaczajacej nas rzeczywistosci...

I to by bylo na tyle, a nawet na przedzie...

6 komentarzy:

  1. Oczywiście jak się przesadzi z tym nieuporządkowaniem to przychodzi czas na sprzątanie i...jest to pewnego rodzaju duchowe oczyszczenie , nie dość,że wysiłek fizyczny odpręża to jeszcze ile niespodzianek znajduje się przy okazji (nie mam na myśli oczywiście przeterminowanych kanapek w plecaku po wakacjach;))Tak, ja też lubię te nieuporządkowanie o ile one jest w jakimś stopniu świadome. Ja sama nie lubię mieć przykładowo mieć poukładanych pedantycznie drobiazgów- bo po co marnować czas. Jednak moje oko lubi jakieś ogarnięcie, dlatego zastosowałam system pudełek-praktyczne i ładne (do wyboru koloru, rozmiaru itd) a w środku można mieć błogi rozgardiasz godny geniusza !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktos mowil, ze facet musial mnie znac, jak pisal te pioesenke:
    http://www.youtube.com/watch?v=nzlDYKR5otM&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  3. Facet Cię znał, jak pisał też inną piosenkę Elektrycznych ;) wiesz jaką?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, ale pisała o mnie Szymborska:
    Należy do tych mężczyzn, co wszystko chcą robić sami.
    Trzeba go kochać łącznie z półkami i szufladami.
    Z tym, co na szafkach,w szafkach i co spod szafek wystaje.
    Nie ma rzeczy, co nigdy na nic się nie przydaje.
    Świdry, młotki, obcęgi, dłutka tygle i fiolki,
    kłęby sznurków i sprężyn, i druty od parasolki,
    powyciskane tubki, pozasychane kleje,
    słoiki duże, małe, w których coś tam mętnieje,
    asortyment kamyków, kowadełko, imadło,
    budzik, a dookoła to, co z niego wypadło,
    martwy żuk w mydelniczce, prócz tego ta pusta flaszka,
    na której własnoręcznie wymalowana jest czaszka,
    listwy krótkie i długie, wtyczki, uszczelki, klamry,
    trzy piórka kurki wodnej znad jeziora Mamry,
    kilka korków szampana uwięzłych w cemencie,
    dwa szkiełka osmalone przy eksperymencie,
    stos deszczułek i sztabek, kartoników i płytek,
    z których był albo będzie przypuszczalny pożytek,
    jakieś trzonki do czegoś, skrawki skór, strzępy koca,
    mnogość kluczy i gwoździ i bardzo chłopięca proca.
    A gdyby - spytałam, wyrzucić stąd to czy owo?
    Mężczyzna, którego kocham spojrzał na mnie surowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. No... Tojuż wiem, dlaczego mój geniusz w swoim (nie)pokoju ma pełno gości :). Koleżanki uwielbiają nawiedzać córkę w tym bajzlu, zwalają materace z łóżek i zalegają na podłodze całym stadem :)

    OdpowiedzUsuń