piątek, 7 listopada 2014

Swiatem rzadza odzwierni


motto: 'Idea jest jak latarnia morska - trzeba do niej dazyc, ale tylko idiota rozbije o nia statek'

Przepisy.
Co to niby jest?
Otoz to niby cos takiego, co wymyslaja madrzejsi, zeby ci troche mniej madrzejsi nie przeszkadzali, nie wpadali w klopoty, nie uszkadzali siebie i innych rzeczy, zeby ci, co nie wiedza, ze nie nalezy krasc, zabijac, meczyc zwierzat itd. tego nie robili. Wymyslaja to madrzejsi z populacji, ogolnie wszyscy uzgadniaja, ze to nie jest glupie, a potem ci mniej madrzy uzywaja nie do konca przewidujacych wszystkich okolicznosci przepisow, zeby utrudnic zycie tym madrzejszym, ktorym by do glowy nie przyszlo, zeby krasc, zabijac, meczyc zwierzeta itd.

Nie mowiac o tym, ze mnostwo jest przepisow absurdalnych, glupich, niesprawdzajacych sie w zyciu, nie majacych zastosowania do obecnych warunkow, i sto tysiecy jeszcze innych, historycznych, ktorych ktos zapomnial uniewaznic, np. prawo do przepedzania stada owiec przez miasto przez jakichstam obywateli z tysiac szescet ktoregos tam roku, ktory to przepis wygrzebali i wykorzystali studenci pewnej renomowanej uczelni angielskiej i nic im nie mozna bylo zrobic, bo mieli do tego prawo.


Wezmy dla naprzykladu taka policje, najlepiej drogowa, zeby byla klarowna i zrozumiala sytuacja. Prawo o ruchu drogowym nakazuje i zabrania mnostwa rzeczy. Sa jednak sytuacje, gdzie przepis o np. dostosowaniu predkosci do warunkow jazdy moznaby wykorzystac do podwyzszenia predkosci dopuszczalnej np. w terenie zabudowanym. Jest 3 nad ranem, zywego ducha, na drodze ani na chodniku, jasno, bo lampy swieca, dlugi odcinek prostej w terenie zabudowanym z ograniczeniem do 40, bo za dnia tam sie korki tworza, czlowiek sobie jedzie 70 na godzine, a tu wyskakuje patrol z krzakow i czlowiekowi przywala mandat. No, obiektywnie niby maja racje, moze nawet by odpuscili, ale sa rozliczani (ciekawe co za geniusz taki wskaznik wymyslil) ze skutecznosci poprzez liczbe wypisywanych mandatow i nie da sie wytlumaczyc, ze noc, ze zywego ducha, ze zadnego niebezpieczenstwa, no bo przeciez sa przepisy i one mowia wyraznie - bez wyjatkow. I stoja chlopcy-radarowcy i sami przyznaja, ze to nie ich wina, ze szef im kaze stac tu i tam w tych i tych godzinach, a sa to miejsca wcale nie te, w ktorych notuje sie najwiecej wypadkow i w ktorych sama obecnosc radiowozu zwiekszylaby bezpieczenstwo, tylko tam, skad ich nie widac, zeby mogli zaskoczyc i zarobic dla skarbu panstwa.
Podobnie ze nieracjonalne uwazam stanie 120 sekund przed czerwonym swiatlem na pusciutkim i znakomicie oswietlonym skrzyzowaniu ze swietna widocznoscia w srodku nocy, konkretnie o 4.30 nad ranem, przy dobrej przejrzystosci powietrza. Niby mozna te sygnalizatory wylaczac na noc, ale ktos nie dopatrzyl, nie przewidzial, nie dopilnowal i sa, i dzialaja.

Tak samo uwazam, ze obowiazek bezwzglednego zapinania pasow to troche przesada, czlowiek, ktory moze legalnie skoczyc sobie ze spadochronem lub na bungee nie moze wybrac, czy chce zapinac pasy i przy pozarze samochodu sie spokojnie spalic, czy nie. Nie wiadomo, czy zapiecie pasow naprawde uratuje mu zycie, moze wtedy jak z impetem wyleci przez przednia szybe i w nic nie uderzy przezyje, a jakby zostal toby go tir z przeciwka zmiazdzyl? Dlatego najchetniej prowadze motocykl, tam moge jezdzic bez pasow zupelnie legalnie.



A inne przepisy? Zalozmy, ze mamy kogos na wozku inwalidzkim na dworcu z przejsciami podziemnymi miedzy peronami i obok jest przejscie na tym samym poziomie z napisem: 'Przejscie sluzbowe, przechodzenie zabronione'. Jesli przewieziemy naszego niepelnosprawnego przez to przejscie straznik ochrony kolei ma pelne prawo ukarac nas mandatem, co zapewne tez zrobi, jak tylko zobaczy, bo to przeciez jego obowiazek, przeciez wyraznie napisane, ze przejscie zabronione.

Juz nie wpomne o dziurawych jak sito rygorach bezpieczenstwa na lotniskach, tysiacach przeszukiwanych pasazerow, skonfiskowanych szczypczykach do paznokci albo zapomnianym scyzoryku i bramkach, przez ktore prowokujacy co pewien czas dziennikarze przenosza co chca, a porwac samolot moze kazdy, kto albo ma wykalaczke i przylozy ja do oka stewardessie, albo posluzy sie zbita butelka albo metalowym nozem z biznes klasy. Ile to godzin zmarnowanych na stanie w kolejkach, ile dobr skonfiskowanych, ile wody wylanej, bo nie wolno, ile wyjasnien, pamiatek potraconych.

Zreszta nie ma co wymyslac przykladow, kazdy na pewno spotkal sie z tysiacami przepisow utrudniajacych zycie.

O ironie zakrawa, ze w miare normalni ludzie, uznajacy slusznosc pomyslu stosowania przepisow jako takich, sa wykorzystywani i nekani przez glupcow, ktorzy sa obryci w pewnych szczegolnych przypadkach, wiadomo, nieznajomosc prawa szkodzi, albo wykorzystuja sytuacje (celnicy bioracy lapowki, pogranicznicy przepuszczajacy bez kolejki za pewna kwote, ochroniarze w sklepach, ktorzy w kazdym widza potencjalnego zlodzieja i przeszukuja torby i plecaki).

Co mozna zrobic z idea? Jak jeszcze wypaczyc, zeby przynosila korzysci materialne maluczkim, a nie ogolne dobro calosci spoleczenstwa?
Oj, mozna. Czasami czlowiekowi nie starcza wyobrazni, co moze przyniesc zycie.

 
I tak jest od dziecka, nawet jak ktos wymysli, ze mozna nauczyc mlodego i mloda, jak odroznic dobro od zla, zaraz sie pojawia gromogrzmiacy 'moralisci', ze to wbrew tradycji (chrzescijanskiej), ze tak nie wolno, ze oni sie tego nie uczyli i prosze na kogo wyrosli! No wlasnie, na bezrefleksyjnych, niepelnosprytnych, udajacych ewolucje krzykaczy.
Nawet ochrona kobiet przed przemoca domowa jest wbrew naturze i staja przeciw niej nie tylko ciecie i lejacy zony brutale, ale tzw. przedstawiciele (pozal sie boziu) nauki.
Niektorym, jak dojda do pewnego wieku nalezaloby pieknie podziekowac za wklad i obowiazkowo przestac sluchac, nagrywac, cytowac. Ale dziennikarskie prawa rynku nie pozwola.
Kiedys Spartanie mieli fajny przepis na zdrowe spoleczenstwo - stracali starcow ze skaly. Pomarzyc mozna, gdyby tak swiatli ludzie (tylko skad ich brac i jak weryfikowac?) zbierali sie w kupie, oceniali dorobek i stwierdzali w jakis sposob, ze dany osobnik robi wiecej zlego niz dobrego - i wykluczaliby go z prawa do publikowania jego pogladow, skazywali na ostracyzm, juz kiedys byla taka instytucja - uznawalo sie kogos za kalajacego honor i wykluczalo, jednak nie wiem czy wiecej z tego nie bylo zlego przez hipokryzje i dwulicowosc niz korzysci spolecznych.
Tak sobie tylko mysle, byc moze moje poglady tez sa bardziej szkodliwe niz pozyteczne i bylbym wykluczonym? Przynajmniej wiedzialbym, ze cos jest z nimi nie tak. A wiekszosc bladzacych nie wie, albo nie dopuszcza do siebie takiej mysli i szkodza jak pijane zajace.

3 komentarze:

  1. Czesław Niemen miał rację: Dziwny jest ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa, przepisy... Zwolnienie od odpowiedzialności, konieczności podejmowania własnych decyzji i ogólnie mówiąc, myślenia. Chociaż czasem to i lepiej, że niektórzy urzędnicy nie muszą podejmować własnych decyzji :) Ale może tacy powinni zmienić zawód.
    A próba uregulowania kazdej pierdoły przepisem powoduje, że ludzie przestają zastanawiać się nad ich zasadnością (oczywiście nie od razu, ale zawsze znajdzie się jakaś luka w dotychczasowych przepisach, którą zatyka się nowym, doszczegóławiającym przepisem itd. ad absurdum. Teraz należy tylko wychować społeczeństwo w kulcie przepisów, nazywając je poszanowaniem prawa i proszę - mamy Amerykę!

    OdpowiedzUsuń