sobota, 8 października 2011

Przemyślenia zgryźliwego tetryka

"Niebo jest wtedy, gdy policjantami są Brytyjczycy, szefami kuchni Włosi, mechanikami Niemcy, kochankami Francuzi, a wszystko zorganizowane jest przez Szwajcarów.
Piekło jest wtedy, gdy policjantami są Niemcy, szefami kuchni Brytyjczycy, mechanikami Francuzi, kochankami Szwajcarzy, a wszystko zorganizowane jest przez Włochów..."

Bedzie groch z kapusta, moze byc niestrawne:



1. Lubie latac, tak samo jak szybko jezdzic. Kiedys uslyszalem opinie filozofa,
zakonnika zreszta (Bohenski), ze przyjemnosc jazdy to przyjemnosc syntezy - czlowiek na co
dzien ciagle analizuje, w czasie jazdy musi poskladac do kupy wiele zjawisk
zachodzacych, przy predkosci okolo 200 km/h blyskawicznie, musi szybko
decydowac, bo inaczej zginie. Cos w tym chyba jest.


A zreszta to ciagle dazenie ludzi do zachowania maksymalnego bezpieczeństwa jest jakies takie jak leczenie kompleksow, lekow, obaw, zreszta nieudane, bo jak cos nieprzewidzianego się wydarzy to i tak traci się kontrole, nie panuje nas wydarzeniami, i jeśli się potem przezyje to chwali się tym wniebogłosy.
Cytat ostatnio przeczytany u Strugackich tu chyba pasuje: "Istnieje potrzeba zrozumienia świata, a do tego wiedza nie jest potrzebna. Dla przykładu - hipoteza o Bogu daje z niczym nieporównywalną możliwość zrozumienia absolutnie wszystkiego, absolutnie niczego się nie dowiadując..."
Wracając do latania - z gory swiat wyglada niezle, choc mniej szczegolowo, nawet Rumunia i Rosja nie odbiega z gory od reszty, sa drogi, swiatla, widoki, choc samotnych jachtow na
jeziorach zdecydowanie mniej niz tam gdzies bardziej na zachod. No a gory z samolotu i chmury to przezycie wrecz mistyczne, i to mowie ja - zagorzaly realista. Przyszlo mi zyc
tu i teraz, majac to co mam, a cenie glownie to, co mam w glowie, pamieci,
wspomnieniach, kontaktach, wiec narzekac na reszte to grzech.

2. Ostatnimi laty widze, ze bardzo wiele wysilku ludzie wkladaja w to, jak
wygladaja, od cwiczen, diet, pieniedzy na ubrania, do kosmetykow, czasochlonnych
procesow upiekszajacych. Zastanawiam sie, jak wyglad zewnetrzny moze
determinowac zycie - myslalem, ze nie powinien miec wplywu na psychike i
samoocene, a jednak... nie ja tego doswiadczylem, ale moj kolega - niski,
ponizej przecietnej, niesamowity charakter za mlodu, teraz, po kilku okresach
bezrobocia i z alimentami - nie ten czlowiek, zrobil sie formalista, zmarnowanym
kunktatorem, zamknietym i smutnym okazem. Kiedys zaliczyłem wyjscie do filharmonii w garniturze i trampkach, nie czulem się wcale nieswojo, ani nie miałem ciągłego wrazenia, ze jestem nie na miejscu i co ludzie powiedza. Czemu, to jest zagadka, kobiety tak bardzo odczuwaja dyskomfort, gdy nie maja takiego ubrania, makijażu czy fryzury jakby chcialy?


Potezna to próżność, tak zwracać uwage na swój wyglad, a do tego to podporządkowywanie się gustom facetow... Przeciez gdyby kobiety tego nie robily faceci by kochali je takie, jakie naprawde sa - czasami rozczochrane, ziewające, bez makijażu. Nie musiałyby się tak stresowac, ze rano po nocy upojnej partner się zbudzi, popatrzy i pomysli - ło Jezu , kto to? Czy to ta sama osoba co wczoraj wieczorem?? Albo ze kolezanka z pracy powie - Ach, jak ci ladnie... w tej perudze!
Truizmem jest twierdzic, ze lepiej byc zdrowym, bogatym, mlodym i silnym, jednak
nie umiemy chyba stawac sie powoli mniej zdrowymi, silnymi, nie przejmowac sie
przyszloscia i w ogole - bialy czlowiek nie umie cieszyc sie chwila, ktora trwa
- za mlodu martwi sie o przyszlosc, na starosc tylko wspomina przeszlosc.
Wiadomo - lepiej zalowac za grzechy niz za to, ze nie ma czego zalowac, ale...
jak wiadomo kazdy kij ma dwa konce - to ile koncow ma 3 i pol kija?
Nie lepiej byloby ten czas, spedzony na tych syzyfowych w koncu wysilkach
poswiecic czynnosciom, po ktorych wzbogaca sie wewnetrznie i co pozostanie do
konca zycia? Nidy nie zwracalem uwagi na kobiety nienagannie wygladajace, zwykle
okazywalo sie, ze to byl tylko wyglad - nic w srodku, choc musze przyznac, ze sa
wyjatki. Kiedys polubilem dziewczyne z pracy po tym, jak na angielskim trzeba
bylo wydawac wlasne opinie, opisywac zyciorys, okazalo sie, ze pojechala z
glupia frant do Afryki Poludniowej, na luzno rzucone zaproszenie kolegi, ze jest
pozytywnie zakrecona, ze oprocz perfect angielskiego zna tez holenderski, ze
studiowala budowle wodne, ze mieszkala w obcym kraju dwa lata sama w dzielnicy,
gdzie nozownicy byli na porzadku dziennym i nocnym, ze najlepszym jej kumplem
byl kolorowy homo, ze... a w pracy to byla cicha myszka...no, na szczescie
znalazla doceniajacego ja chlopa, tak jak chciala, co prawda obcokrajowca, ale
jest szczesliwa, mimo nierewelacyjnego wygladu, co do ktorego miala uwagi od jej
owczesnego szefa (sic!)

3. Jestem troche ograniczony umyslowo, bo glowe sobie lamie, skad sie biora
naturalne tendencje czlowieka do zbierania sie w kasty, kliki, grupy, co samo w
sobie nie jest naganne, ale zaraz po tym zaczyna sie porownywanie,
przesladowanie i wykluczanie z danej paczki - po co? Polecam film: Władcy much, ten oryginalny, choc rysunkowi Wlatcy móch są tez obledni, Czesio lubi Czesia.


O ile za czasow prehistorycznych mialo to jakies uzasadnienie, wiadomo, razem
latwiej bylo przetrwac zime, zagonic mamuta do pulapki czy zdobyc nowe pola
jagod do zbierania, ale teraz? Dlaczego ludzie nie lubia sie uczyc czegos
nowego, przeciez dziecko bawiac uczy sie najwiecej, nigdy pozniej nie osiagamy
takiej szybkosci uczenia jak za dzieciecych czasow. Jakos w dziecku szybko
zabija sie ciekawosc swiata zinstytucjonalizowaną, skostnialą szkolą, nikt
nikogo nie uczy myslenia, wyciagania wnioskow, dawania sobie rady w zyciu,
rozwiazan zastepczych, jesli glowne zawioda, tego, ze razem dzialajac jest
latwiej, jak sie dogadywac, a tylko formulek, definicji, z ktorych nikt niczego
nie moze wymozdzyc dla siebie. No tak, powinno sie tez uczyc w szkole, jak sie
nie dawac nabijac w butelke, nie byc oszukanym, zapedzonym w sytucje z jednym,
niekorzystnym wyjsciem, ale jak nazwac taki przedmiot? Juz nie mowie o tym, ze
uczy sie mitochondriow i eugleny zielonej, ale nie: jak zapobiec ciazy i w
zwiazku z tym nie dawac faktom zaistnialym kierowac swoim zyciem, i wcale -
gdzie dokladnie jest sledziona i jak odroznic lechtaczke od pochwy (nota bene -
zupelnie nieszczegolnie trafione nazwy).
Najgorsze jest to, ze zauwaza sie prymitywne zachowania - ja je nazywam
'podsiebierne', zawistne i urazone ambicje u teoretycznie najtezszych umyslow,
naukowcow, czy to w zwyrodnialym srodowisku nauki polskiej, czy obcej - ciagle
cos slychac o jakichs aferkach, wiekszych lub mniejszych, a zaczyna sie to od
faworyzowania lub nielubienia poszczegolnych uczniow od szkoly podstawowej.O
politykach nie wspomne, bo dla mnie to targowisko proznosci, ambicyjek,
kastowosci i w ogole jest ponizej poziomu zainteresowania. Czemu czlowiek, mimo
ze wie co jest dobre, poprawne, korzystne, dziala tak samo jak za jaskiniowca?
Juz obserwujac sobie pewne zjawiska, glownie w internecie, mozna zauwazyc, jak
ludzie wylaza ze swoich masek, kiedy tylko poczuja, ze sa bezkarni, anonimowi.
Po co kogos wyzywac od ostatnich? Czy temu komus ulzy jak nabluzga na drugiego,
albo wie, ze sprawi komus przykrosc, zdenerwuje, zepsuje dzien? Chore to
wszystko, jak dla mnie. Uwazam, ze jesli komus sie nie udalo zablysnac tu i tam,
nie trzeba go pograzac opiniami, docinkami, arbitralnie ferowanymi wyrokami co
do jego kondycji umyslowej, facjaty, figury tudziez niedostatkami owych,
milczenie i ewentualne usuwanie komentarzy ponizej uznanego przez siebie poziomu
minimalnego to chyba najlepsze co mozna zrobic. Jak ktos nie jest zbyt bystry,
to pyskowka z nim i tak niczego go nie nauczy, sposobu na zmiane jego stanu
umyslu jeszcze chyba nie wymyslono. Kurcze, jesli dyskutujesz z idiota, zastanow
sie, czy on nie robi tego samego :)

4. Kiedys nawet Janda mogla byc obiektem kpin, bo chodzila odpicowana na rozowo,
przesadnie umalowana, w kozaczkach i td, a dlaczego? Bo jej synowie, wowczas
mali bardzo, ja o to prosili, bo chcieli, zeby mama byla 'ladna' tak jak im sie
podobalo, a ona uznala, ze dzieci sa wazniejsze niz opinia publiczna i nic sobie
z tej ostatniej nie robila. I co - komentarz 'pustak' bylby tu na miejscu?
Kiedys spotkalem sie z wyjasnieniem islamskiego ubioru - owe biale dla mezczyzn,
czarne dla kobiet w krajach arabskich stroje, jednakowe dla wszystkich, maja byc
po to, zeby nie oceniac czlowieka po ubraniu, nie szufladkowac go - bizneswomen,
smieciarz, ksiaze, klasa srednia, zanim nie zacznie sie z nim rozmawiac i dowie
sie czy jest inteligentny, czy glupi, zgrabna to byla interpretacja, nie powiem,
co nie znaczy, ze nie widze wszystkich zwyrodnien islamu, zwlaszcza jesli o
pozycje kobiet chodzi. Swoja droga, dlaczego to nigdzie faceci nie nosza okryc
twarzy, no moze poza zolnierzami yakuzy, podejrzewam, ze dlatego, ze jest to po
prostu niewygodne. I dlaczego nie maja cellulitu? Bo jest brzydki.


Wiadomo: idea jest jak latarnia morska - nalezy do niej dazyc, ale idiota jest
ten kto na niej rozbije statek, takie zycie i w ogole...

3 komentarze:

  1. Przeczytałam sobie jeszcze raz, bo znów poczuć te kwietniowe zaintrygowanie.
    Wyłazi z pana tutaj próbka tego, co najlepsze.
    Nawet wyartykułowane zastrzeżenia,rozczarowania zachowaniem ludzkim nie brzmią jak typowe narzekanie.
    To paradoksalne, ludzie,którzy nie mają postawy roszczeniowej dostają od życia najwięcej.
    Dlaczego? Hmm..gdzieś słyszałam,taką zasadę, nie pamiętam dokładnie..chyba o pesymistach i miłych niespodziankach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. TO kwietniowe sie pisze, a poza tym bardzo wnikliwa, choc subiektywna uwaga... Napisze, bo nie wszyscy wiedza o jakiej zasadzie mowa: pesymisci maja same mile niespodzianki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łechtaczka czy pochwa to pół biedy wg mnie... Srom. To dopiero porażka! Gdy słyszę: "poniósł sromotną porażkę" - od razu "pisssduś" myślę...
    Po wpisie odnoszę, iż mimo, że lubisz latać, w oblokach nie bujasz, twardo stąpasz po ziemi.
    /Też lubię szybką jazdę ale już o lataniu nie ma mowy ;)/

    OdpowiedzUsuń