poniedziałek, 19 września 2011

Izrael po sezonie

Ku ustrapieniu potomnych znowu chwytam za klawiature i niniejszym przedstawiwam krotkie z natury rzeczy (cenie lapidarnosc :) wypociny na temat pobytu w jakze egzotycznym dla nas Polakow, mitycznym z uwagi na religie, panstwie Izrael

Na lotnisku od razu podpadlismy dwojce sluzbistow z ochrony, ktorzy nas zaczeli wypytywac o cel wizyty i nie chcieli uwierzyc, ze turystyczny, bo nie mielismy planow co konkretnie zwiedzimy, ale jak zdecydowanie zaczelismy zaprzeczac, ze sie znamy z kolega z firmy i nie mamy nic wspolnego ze soba, w koncu sie odczepili.

W zaleceniach z firmy mielismy absolutny zakaz samodzielnych ruchow po miescie, mielismy czekac na kogos kto nas odbierze, mieszkac w wyznaczonym pieciogwiazdkowym hotelu z ochroniarzem z pistoletem pod pacha przy wejsciu i w ogole byc ostrozni jak co najmniej w Rosji. Okazalo sie, ze nie taki diabel straszny jak go maluja, czekal na nas tylko taksowkarz, zaden specjalny facet sie nami specjalnie nie zajmowal, wypozyczylismy sobie samochod, ktorym smignelismy do okupowanej przez Izrael Jordanii, na Zachodnim Brzeg Jordanu, nad Morze Martwe i nic nieszczegolnego sie po drodze nie wydarzylo, poza tym, ze jak chcelismy obejrzec legendarne Jerycho, to bramy byly tak otoczone drutem kolczastym, strzezone i zamkniete, ze z samego ich widoku nam sie odechcialo i wrocilismy na autostrade, podobno dobrze zesmy zrobili, bo to oaza Hamasu i roznych podejrzanego autoramentu indywiduow.

Jedyne dla nas wolne dni to byl szabat, czyli sobota, ktora jako jedyne panstwo na swiecie obchodza jako swieto cotygodniowe wolne od pracy, a w niedziele normalnie pracuja, wiec w sobote moglismy sobie pojechac do Jerozolimy, co oczywiscie z ochota uczynilismy, jednak pogoda zdecydowanie nie dopisala... byla burza z piorunami i gradem jak groszek, lalo prawie tropikalnie, choc temperatura nie przekraczala 13 stopni (koniec lutego), a my brodzilismy w strugach deszczu i w wodzie po kostki po drodze krzyzowej, odwiedzilismy sciane placzu i sluchalismy naszej imigrantki z Rosji - przewodniczki z wycieczki za friko, ktore dla informacji chcacych tam pojechac jest organizowana codziennie przez biuro turystyczne w Jerozolimie, zbiorka przed informacja turystyczna przy bramie glownej Starego Miasta. Chodzilismy razem z Holendrem, Kanadyjczykami, Niemcem, Koreanczykiem , Wlochem i paroma nie zapamietanymi, a byl to spacer co najmniej dla zdecydowanych na wszystko laknacych informacji turystycznej dziwakow, zwazywszy pogode.

Z uderzajacych oczy ciekawostek napomkne tylko, ze u nich sluza w wojsku wszyscy w wieku od 18-21 lat przez 3 lata, z dziewczynami wlacznie, wiec rozbawil mnie widok w stolowce kobiety - zolnierza, w mundurze polowym, jak trzeba, z karabinem M16 na jednym ramieniu i, jak to u kobiet bywa, torebka damska na drugim, zaluje, ze nie moglem sfotografowac, ale co baza wojskowa to baza, za duzo tam bylo uzbrojonych ludzi, zeby robic bezczelnie cos zabronionego. A zdarzaja sie rozmowy przy stole miedzy zolnierzami po rosyjsku, o logistyce i takich tam innych problemach...Na kutrze sluza takie chlopaczki, jak u nas pasjonaci gier komputerowych, tylko oni maja do zabawy ostra amunicje, prawdziwe szybkie lodzie i naprawde namierzaja cele na swoich ekranach, widzialem jak na statku, stojacym jakies 800 m od nabrzeza, chlopak dla sprawdzenia sprzetu wymierzyl karabin pokladowy sporego kalibru w glowe ledwo widocznego golym okiem niczego nie podejrzewajacego kolegi na brzegu, wystarczyloby pare nieostroznych posuniec palcem i nic by z niego nie zostalo. Pewnego razu przyjechali na kuter i dwaj inni, rzucili plecaki i powiedziali, ze dzis mieli szczescie, bo tuz kolo ich kutra, nie dalej jak 2 m, wybuchla rakieta, czy cos podobnego.

Ciekawe jest rowniez zobaczyc hebanowego zolnieza izraelskiej armii, przypomina sie stary kawal - pyta Zyd Murzyna czytajacego hebrajska gazete - nie wystarczy ci, ze jestes Zydem?

Codziennie tracimy od 40 minut do 1,5 h na przejscie bramy do portu, portu strzega bardziej niz bazy wojskowej, gdzie tylko przejezdzamy przez szlaban nic nie mowiac, a do portu - przechodzimy przez bramke wykrywacza, ciagle odpowiadamy, ze nie mamy broni, ze nikt nam nic nie dal do przekazania, ze nie rozstawalismy sie z naszymi rzeczami i laptopem i w ogole, w kolo Macieju czy dookola Wojtek. Pytania sa o tyle bezsensowne, ze w bazie mamy pod reka co najmniej kilka karabinow, niepilnowanych lub pilnowanych bardzo slabo, i w ostatecznosci moglibysmy je wywiezc, bo przy wyjezdzaniu sprawdzaja tylko bagaznik.

Firma nakazala nam hotel tuz przy plazy, przy sniadaniu mam wiec widok na morze, widze jak ludzie niezaleznie od pogody sie kapia, i to zarowno stare dziadki z recznikiem sheratona na plecach i w krotkich spodenkach jak i wyszpanowani mlodziency, widzialem tez, jak gosciu na rowerze na specjalnym bagazniku z boku przywiozl deske, wsiadl sobie na nia, a ze fale byly porzadne to wkrotce lecial po ich grzbietach , dopoki nie spadl - i od nowa.

Jezdza tu prawie po arabsku - nagminne jest nieuzywanie migaczy, wyprzedzanie po prawej stronie na autostradzie, policja nie reaguje zupelnie, sa fotoradary, ale chyba nikt sie nimi nie przejmuje, bo na ograniczeniu do 80 wszyscy jada okolo 110 i nic sie nie dzieje, podobno dopiero od 130-140 zaczynaja pstrykac, ale nie stwierdzilem, bo ustawione sa tak, ze robia foty tylu samochodu. Drogi maja roznej jakosci, ciagle cos buduja, ale jakosc istniejacych nie jest porazajaca. Widoki z drog, zwlaszcza okolic gorzystej Jerozolimy przepiekne, w porze deszczowej nad morzem zielono, tuz przy Morzu Martwym w tej najwiekszej 400 m depresji - pustynnie, sam piach i wawozy. Korki sa wszedzie w miescie, czasami lepiej jechac w przeciwna strone i probowac sie przebic droga szybkiego ruchu, - ciekawostka - w srodku miedzy pasami jest kolej i na dodatek kanal burzowy, wybetonowany. Motocyklistow i skuterzystow sporo, bezczelnie sie pchaja pod prad, po pasach awaryjnych, ale w koncu po to maja skutery, zeby nie stac w korkach, ja ich tam jak moglem wpuszczalem. Wiekszosc ulic w miescie jest jednokierunkowych, wiec trzeba mocno nakrazyc zeby sie znalezc w miejscu dostepnym latwo z jednej strony

Chyba nas tu zolnierze polubili za dobra robote, bo wyslali jakis list pochwalny do naszego szefa i na dodatek zorganizowali po czapeczce Izraelskiej Marynarki Wojennej z oficerskimi zlotymi wezykami, wcale nieproszeni :)

A propos marynarki to sluzba na malych kutrach jest duzo przyjemniejsza niz na duzych jednostkach, bo spac chodza do domu, a na tych duzych musza byc ciagle na statku,na malych moga sobie szybciej plywac czasami (raz w miesiacu obowiazkowo sprawdzaja moc kutra), a predkosci maja takie, ze malo ktory prywatny jacht motorowy dorowna, jak jest pogoda to moga sie poobijac na pokladzie, bo jest ich mniej i nizszych ranga, moga postraszyc delfiny, tak jak my to zrobilismy podczas crash testu (od calej naprzod na cala wstecz), az dziob poszedl pod wode i wystrzelila na nas fontanna wody, kuter sie zatrzymal na ok. 10 swoich dlugosciach - okolo 250 m - z predkosci 46 wezlow! (82 km/h).

Bardzo duzo na ulicach i w hotelu slychac jezyk rosyjski, w latach 90- tych najechalo 6 milionowy Izrael 1 milion Zydzow z Rosji, sa na tyle silna grupa, ze pojawiaja sie gdzieniegdzie, poza arabskim, angielskim i hebrajskim napisy cyrylica, w telewizji niektore stacje podaja napisy w filmach po hebrajsku i rosyjsku w drugiej linijce i maja nawet radiostacje po rosyjsku, niezbyt ciekawa, ciagle gadaja. Piekne wyglada telegazeta w hebrajskim, a wszystkie dokumenty tu spinaja z prawej strony, segregatory maja ladna ostatnia strone okladki, kolonotatniki tez i na dodatek margines z drugiej strony kartki :)

Dziewczyny na ulicach - czarne pieknosci, choc zdarzaja sie rude i piegowate, blondynki, wszystkie prawie szczuple, nie tak jak w krajach zachodnich, gdzie niestety kroluje nadwaga, zwlaszcza wsrod malolatow.

Jerozolimy opisywac nie bede szczegolowo, ale w murach starego miasta zyje 2 tys chrzescijan, 4 tys zydow i dwadziescia kilka muzulmanow, a zdarzaja sie tez etiopscy murzynscy zydzi, ktorzy maja swoja czesc kosciola Ciala Jezusa na dachu. Duzo turystow, malowniczych uliczek, wykopalisk wystawionych na widok, a w szabat mnostwo ortodoksyjnych starozakonnych w kapeluszach i z pejsami i ichnim pasie modlitewnym. Bylem pod Sciana Placzu, rzeczywiscie modla sie do niej, zostawiaja karteczki z zyczeniem, bylo pusto z uwagi na pogode, ale widac ze w sezonie sa tu wielkie kolejki, zeby wejsc przechodzi sie przez bramke jak na lotnisku, samochody z policja stoja stale tuz obok.

Mowia, ze w lecie jest tu naprawde goraco, temperatura w pomieszczeniach pod pokladem osiaga 48 st!

Jak lalo siedzialem w hotelu, zamiast jak moj kolega Niemiec wziac samochod, przejechac - bagatela - 250 km na poludnie i znalezc sie w calkowicie innym klimacie pustynnym, gdzie slonce swieci prawie zawsze. Przyznaje, nie wpadlem na to... A maja nawet wyciagi narciarskie, bo ich najwyzsza gora ma tyle co nasze Rysy, jest na polnocy, na granicy z Jordania, ale pewnie jak wszytko tu jest troche drozsze niz w Europie. Z uwagi na niechec sasiednich arabskich panstw Izrael gra w europejskich ligach koszykowki i pilki noznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz